21 lutego 2011

Słowo rzeczy dane odpowiednio - Akhara Jussuf Mustafa "Pamiętnik jasnowidza"


Nadać znamiona niezwykłości wydarzeniom zwyczajnym  zapewne jest sztuką. Jeszcze większą - mówić o rzeczach niezwykłych w sposób zupełnie zwyczajny.

„Musi mi pan przyrzec, że napisze pan swój pamiętnik. Ja wkrótce umrę. Wiele spośród tych, którym pan przepowiadał, a przepowiednie były to niezwykłe, już nie żyje. Pan też umrze. Taka kolej losu.”[1] – powiedziała autorowi jedna pani, która niegdyś przyszła po wróżbę. I napisał.

Józef Marcinkowski, znany w warszawskim środowisku jako Akhara Jussuf Mustafa, opowiada o swoim życiu, więc także o tym, co było w nim wyjątkowe – umiejętność przepowiadania przyszłości. Zresztą i bez niej jego losy są godne opisania. „Dzieciństwo było okrutne. Z siedmiorga rodzeństwa przeżyłem tylko ja jeden i to z przetrąconym kręgosłupem”[2]. Głód, bieda polskiej przedwojennej wsi, śmierć ojca, okrucieństwo pasierba, ucieczka z domu, sierociniec, bezdomność, później II wojna światowa... I jego wróżby, które czasem bardzo mu pomagały.

Nie jestem w stanie sprawdzić, na ile prawdziwość i trafność przepowiedni służy atrakcyjności literackiej fikcji (zresztą styl pisania wzbudza zaufanie na tyle, że nie zadajemy sobie takich pytań). Niewątpliwie prawdziwa jest wojna, prawdziwe są transporty przeładowanymi wagonami towarowymi, prawdziwy jest Dachau, „Adler Werke” we Frankfurcie nad Menem, Belsen-Bergen i powstanie warszawskie. Powieść jest wstrząsającym świadectwem z tych miejsc i wydarzeń.

O układzie wspomnień decyduje często dygresyjność. Narrator jest znakomitym gawędziarzem. Dzieciństwo i młodość przeplatają się z dorosłością, teraźniejszość przywołuje przeszłość.

Nie znajdziemy tu wyszukanych mądrości, moralizatorstwa, napuszonych sentencji kogoś, kto na siłę próbuje uczynić z siebie herosa - bo miał ciężkie życie, bo przeżył obozy, bo miał dar widzenia. Znajdziemy bardzo dobrze napisaną opowieść, relacjonującą zdarzenia, które nie wymagają komentarzy, podkreśleń ani wyróżnień, bo i tak nazbyt trafnie mówią same za siebie.

Skromność i zwyczajność narratora ujmują. Mustafa nie wywyższa się ponad innych, nie wykorzystuje swoich zdolności, nie chełpi się nimi, nie czyni ich centralnym motywem. Historie ludzi, którym wróżył z dłoni lub stawiając karty – są wplatane w akcje przy okazji, jakby nie były niczym nadzwyczajnym. A przecież tytuł książki sugeruje cuda i dziwy. Jakże miłe zaskoczenie.

To wzruszające świadectwo niezwykłego życia, w którym niezwykłość została ukryta - wśród odpowiednich słów.

Akhara Jussuf Mustafa, Pamiętnik jasnowidza, wyd. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1985.

[1] - jw., s. 222.
[2] - jw., s. 21.

wydawnictwo: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
okładka: miękka
ilość stron: 260
moja ocena: 4,5/6
skąd: zasoby domowych półek.

11 lutego 2011

Doskonałość boli - Tom Hooper "King's Speech"

Szlachetne jest dążenie do doskonałości, lecz rany zadane w tym dążeniu - nikczemne!

Dziecko w królewskiej rodzinie musi mieć proste nogi – choć prostowanie ich cholernie boli. Nie przystoi też, żeby było leworęczne. No i to jąkanie...

Wobec słabości nawet królewskie rozkazy okazały się bezsilne. Na próżno ojciec krzyczy na dorosłego już Bertiego, żeby w końcu wydusił z siebie słowa przemówienia. Nie pomagają ani prośby, ani rozkazy. Bertie nie potrafi publicznie przemawiać. Męczy się nieziemsko nawet przy opowiadaniu bajki swoim córkom. A czasem po prostu nie jest w stanie odpowiedzieć komuś w rozmowie. Nie marzy o przejęciu tronu i nie przypuszczał, że kiedykolwiek to nastąpi. A jednak następuje. I to z pewnością nie jest najszczęśliwszy dzień w jego życiu...

Problem bohatera jest bardzo zewnętrzny, widoczny, czy raczej – słyszalny, lecz jego źródło tkwi głęboko wewnątrz. Lionel Logue, logopeda, do którego zwrócono się o pomoc - dobrze wie, że najpierw trzeba dotrzeć do środka, do źródła... Wie także, że to nie będzie łatwa podróż.

Film porusza wiele tematów. Opowiada o samotności, barierach międzyludzkich, mocy słowa. O tym, czym jest dla człowieka głos, umiejętność wypowiadania się - nie tylko w kształtowaniu swojego wizerunku w oczach innych, ale i w budowaniu własnej osobowości. O trudnej walce z samym sobą. O niemożności uszczęśliwiania na siłę. O dyplomach i tytułach, które nie świadczą o wartości człowieka. O  maskach  noszonych przez ludzi. O niedoskonałości, która zbliża i doskonałości, co oddala. O tym, że, aby mówić, trzeba mieć kogoś, kto nas naprawdę wysłucha. 


Nade wszystko jednak pokazuje, jak bardzo ranimy się dążąc do doskonałości. Jak w owym często nieosiągalnym pragnieniu bycia kimś innym, coraz lepszym – potrafimy znienawidzić siebie za nasze wady, ułomności, kompleksy. A to przecież dzięki słabościom jesteśmy autentyczni, szczerzy, prawdziwi. To właśnie przez swoją wadę Król Jerzy VI wzbudza sympatię i zaufanie, jest nam bliższy.

Nie wiem, dlaczego „King's Speech” jest w telewizji reklamowany w konwencji jakiejś durnej komedii. Dla mnie to dramat. Od początku do końca jest bardzo przejmujący, przesiąknięty cierpieniem i smutkiem, które narzucają się widzowi. Nie jest to jednak rozdęty melodramat pełen emocjonalnych rozdarć. Wszystko zostało właściwie wyważone.

Warto.

moja ocena: 6/6