22 listopada 2011

Tylko wiedza może nas uratować! – John Connolly „Wrota”

Bywa że: komedia jest śmieszna, ale uboga fabularnie; horror straszny, lecz płytki; a nauka, jak to nauka – konieczna, trudna i nudna. U Connolly`ego jest inaczej.

Naukowcy kontrolujący działanie Wielkiego Zderzacza Hadronów są świadkami czegoś niebywałego. Za jego pośrednictwem do naszego świata przedostaje się tajemnicza, nieznana naukowcom energia. W tym samym czasie w piwnicy budynku przy alei Crowleya 666 czwórka znudzonych życiem ludzi postanowiła urozmaicić sobie wieczór seansem spirytystycznym. Czytelnik niebawem przekona się że „przyzywanie demonów i eksperymentowanie z zaświatami nie jest godne polecenia”[s. 33]*. Z pomocą energii zderzacza dochodzi do otwarcia wrót piekła. Szczelina staje się coraz większa, by ostatecznie doprowadzić do najgorszego... Świadkiem tego, co wydarzyło się w piwnicy państwa Abernathy jest jedenastoletni Samuel Johnson oraz jego pies, jamnik o imieniu Boswell. Świat jest w niebezpieczeństwie, a chłopakowi nikt z dorosłych nie chce uwierzyć w jego opowieść...

Zazwyczaj unikam tego typu powieści i gdybym zapoznała się z opisem z okładki „Wrót” szybko odłożyłabym ją na półkę. Ponieważ jednak nazwisko Johna Connolly`ego jest mi już znane, z miejsca zdecydowałam się na lekturę i recenzję. Warto było.

Ostentacyjnie ograny, wyświechtany temat spotyka się z interesującą, niebanalną realizacją. Przede wszystkim – bogata narracja. Z jednej strony zdystansowana, ironiczna (ale jakże ciepła), z drugiej strony – pełne zaangażowanie (w końcu chodzi o ratowanie świata!). Z jednej strony realizm i pełna powaga: rozbuchana makabra, ohyda, całkiem sugestywne opisy pełne grozy (w końcu to Connolly z „Księgi rzeczy utraconych”, po której miałam koszmary), z drugiej - urocza parodii konwencji (fantastycznej, horroru).

No i "trzecia" strona mocno zajmująca czytelnika: nauka. Wątek naukowy zgrabnie splata się z fantastycznym, co sprawia, że czytelnik siłą rzeczy wgłębi się w ten pierwszy, bez którego pełne zrozumienie powieści jest niemożliwe. Nie miałam poczucia żadnego odstawania od siebie tych dwu płaszczyzn, żadnego zgrzytu stylistycznego. W ten sposób można dowiedzieć się ciekawych rzeczy na przykład o: powstaniu Wszechświata, bozonie Higgsa, zwanym czasem „boską cząstką”, ciemnej materii, czarnych dziurach, tunelach czasoprzestrzennych. Docere et delectare!

"Być może po drugiej stronie czarnej dziury znajduje się coś fascynującego, jednak szanse, byście mogli to komukolwiek zrelacjonować, są znikome. Pole grawitacyjne czarnej dziury podlega dramatycznym zmianom, więc w czasie, kiedy będziecie myśleć: O rany, czarna dziura. Co za ciekawe i zakręcone zjawisko. Nie mogę się doczekać, by o wszystkim opowiedzieć naukowcom! - wasze ciało zostanie rozdarte na strzępy, a następnie sprasowane w nieskończenie gęsty punkt"[s. 108].

Narrator mocno zaznacza swoją obecność. Nie tylko relacjonuje nam wydarzenia ze świata przedstawionego i opisuje uczucia bohaterów, ale wtrąca swoje komentarze, dygresje i co najsmakowitsze – liczne przypisy. Jest to ciekawy zabieg bardzo urozmaicający lekturę. Bo nie są to nudne, bezduszne wywody, ale żywe, zabawne, zrozumiałe uzupełnienia cierpliwego nauczyciela, wiele wnoszące w treść.

No dobrze, docere, delectare, a movere? Tego nie jestem do końca pewna, bo to bardzo indywidualne, subiektywne doświadczenie czytelnicze. Były nieliczne momenty, w których książka zmusiła mnie do ważkich refleksji. Autor ciekawie przedstawia naturę zła.

Znajdziemy tu więc i śmieszność, i grozę, i ciekawość, i napięcie, i przygodę, i jeszcze atrakcyjnie podaną fizykę i filozofię. John Connolly udowodnił, że komedia wcale nie musi wykluczać wciągającej fabuły i odbierać przyjemności poznawania dalszego ciągu, horror nie musi być tylko banalnie przerażający – może poruszać wartościową problematykę, a przekazywanie wiedzy nie musi być drętwe.

Umiejętnie łącząc konwencje i style, autor sprawił, że poszczególne gatunki wzbogacają się wzajemnie, dając świetny efekt – powieść mądrą, barwną, wyważoną, o równo rozłożonych akcentach, w której każdy znajdzie coś dla siebie.

I brawa dla tłumacza! Wielkie!

John Connolly, Wrota, tłum. Elżbieta Gałązka-Salamon, wyd. Niebieska Studnia, Warszawa 2011.

*cytaty pochodzą z książki (jw.), numery w nawiasach kwadratowych odsyłają do jej stron.

wydawnictwo: Niebieska Studnia
tytuł oryginału: The Gates
język oryginału: angielski
okładka: miękka
ilość stron: 300
moja ocena: 5/6
skąd: egzemplarz recenzyjny.

19 komentarzy:

  1. Bajeczna okładka i świetna recenzja. Koniecznie będę musiała się za tą książką rozejrzeć:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się nawet całkiem ciekawie a muszę przyznać, że gdyby nie twa recenzja, to nie spojrzałabym w ogóle na tę ksiązkę, gdyż okładka wcale mnie nie zachęca. Na szczęście twoja opinia jak najbardziej mnie kusi.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Kasandro, dziękuję Ci :) Życzę, aby udało się ją "dorwać" :)

    @Cyrysiu, ja z okładką mam podobnie. I z tym, co na niej napisane. Nie zwróciłabym uwagi na tę książkę, gdybym nie znała "Księgo rzeczy utraconych" :)

    Pozdrawiam i dziękuję za komentarze!

    OdpowiedzUsuń
  4. A się tak wahałam przy tej książce ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Luiza, niepotrzebnie, niepotrzebnie :-)
    A może jeszcze możesz to zmienić...?;))
    Pozdrawiam i dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuję się ostatecznie zachęcona; najbardziej atrakcyjne wydaje mi się połączenie wątku naukowego z fantastycznym oraz łączenie konwencji, to naprawdę może być interesująca lektura!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Isadora, cieszę się :) Dla mnie taka właśnie była :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Olu, muszę Ci podziękować. :D Dzięki Tobie nie mam już dylematu i wiem, co podaruję pod choinkę mojemu osobistemu fizykowi i astronomowi, czyli ślubnemu. Dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam autora, więc nie omieszkam przeczytać i tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. @Agatoris - cieszę się :) Dla mnie to była bomba. Oby tylko to nie okazało się dla Twojego fizyka zbyt proste :-)

    @Natula - mam tak, jak Ty. Muszę zapolować także na jego inne książki :)

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurcze, nie przypuszczałem, że ta książka jest aż tak dobra:) Może się skuszę.
    PS> Bardzo fajna recenzja:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam! I mi również się spodobała :D

    OdpowiedzUsuń
  13. @Pablo, dobra jest - a taka niepozorna. Pewnie że nie jest to jakaś wielka literatura. To książka, przy której czytelnik świetnie się bawi :)

    Dziękuję :-)

    @RemusikLupin - fajnie :) Zaraz wybieram się do Ciebie, żeby przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Na pewno przeczytam!! Po "Księdze..." chcę bliżej poznać tego autora, a "Wrota" są już na mojej liście książek koniecznych ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. bsz - tak samo, jak Ty reagowałam na "Wrota". Właśnie fakt, że byłam po lekturze "Księgi..." przesądził o tym, że wzięłam je do recenzji.

    Dziękuję za zaobserwowanie!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. A mogę zmienić xD I chyba się odważę xD
    Dziękuję!

    Pozdrawiam ciepło^^

    OdpowiedzUsuń
  17. Luiza, to zmieniaj czym prędzej :-)
    Ja może kiedyś poproszę NS o Palahniuka. I będą to "Potępieni"! :)

    Pozdrawiam!!^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetna recenzja! :)
    A wydawnictwo Niebieska Studnia ma wiele fajnych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  19. miqa, dziękuję :)
    To prawda. Choć wiele z nich dopiero przede mną, po recenzjach z innych blogów stwierdzam, że ich książki są bardzo dobre.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdą wypowiedź, za czas poświęcony na lekturę, za nasze wirtualne spotkanie! Komentarze są moderowane - mogą pojawić się z opóźnieniem.
*
Nie publikuję: SPAMU, wypowiedzi obraźliwych, wulgarnych, sprzecznych z zasadami netykiety. Z powodu nadmiaru SPAM-u wyłączam możliwość komentarzy anonimowych.