25 października 2012

Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną... kochającą - Vanessa Diffenbaugh „Sekretny język kwiatów”


 "W tej ciemności odpoczywam,
niegotowa na światło, które wschodzi
dzień po dniu
i wzywa do współudziału.
Czarny jedwabiu, chroń mnie.
(...)"*

„Odkąd sięgam pamięcią, mieszkałam w trzydziestu dwóch domach i wszystkie miały jedną wspólną cechę – hałas: autobusy, hamulce, przejeżdżający w pobliżu pociąg. W środku liczne telewizory, pikanie mikrofalówek i podgrzewaczy do butelek, dzwonek do drzwi, przekleństwa, przekręcane zasuwki. Potem były odgłosy innych dzieci: płaczące niemowlaki, wrzaski rozdzielanych rodzeństw, skowyt spod zimnego prysznica, kwilenie mającej koszmarny sen współlokatorki.”[s.57-58]**

Oto przeszłość Victorii: tułaczka od jednej rodziny zastępczej do drugiej. Zawiedzione nadzieje, zranione uczucia, ból odrzucenia, rosnące poczucie własnej beznadziejności i winy.  Dzieciństwo bez dzieciństwa.

Pewnego dnia bohaterka trafia do Elizabeth. U niej jest inaczej, choć na początku dziewczynka usiłuje zrobić wszystko, by obrzydzić kobiecie samą siebie. Taka już jest – w ten sposób chroni się jej poraniona dusza przed kolejnymi skaleczeniami. Atakuje pierwsza, sprawia ból na zapas. Lecz Elizabeth jest zaskakująco nieugięta i nie zraża się kolejnymi wybrykami małej buntowniczki. Ale niech Victoria sama wszystko Wam opowie. Bo jej opowieści nie zastąpi żadna inna.

*
A teraz Victoria staje przed dorosłością. Przekracza jej próg samotna, zdruzgotana, z brakiem pieniędzy, mieszkania i pracy. I jeszcze z czule pielęgnowaną miłością do kwiatów. Tylko tyle i aż tyle.

„Teraz, gdy byłam dorosła, moje nadzieje na przyszłość były bardzo nieskomplikowane – chciałam być sama i otoczona kwiatami.”[s.29]

To dzięki imponującej wiedzy o roślinach, talentowi do układania bukietów, umiejętności obchodzenia się z kwiatami oraz znajomości ich sekretnych znaczeń – Victoria dostaje pracę w kwiaciarni. Zrobione przez nią wiązanki zmieniają życie klientów, jakby wyszły spod ręki dobrej czarodziejki. Ale niech ona sama wszystko Wam opowie. Bo moje słowa są za małe. A w jej słowach słychać cierpienie. I inny jest świat przedstawiony takimi słowami.

Bohaterka z pasją roztacza wokół siebie piękno i dzieli się nim z innymi, lecz uparcie  odmawia prawa do rozkwitu ogrodowi swojej duszy. Nie dopuszcza do niej promieni. Uważa, że bez korzeni jest nikim i nie może ofiarować światu niczego dobrego.

"(...)
Potrzeba mi więcej nocy, nim otworzę
oczy i serce
na olśnienie. Muszę jeszcze
rosnąć w ciemności jak korzeń,
niegotowy, niegotowy na pewno."*

Lecz miłość rodzi się i wzrasta w każdych warunkach: na jałowej ziemi, na skale, w czasie najczarniejszych  nocy. Nie zależy od genów, nieszczęśliwego dzieciństwa, pechu, niedobrego losu, złych zbiegów okoliczności. Nie potrzebuje korzeni, by wzrastać. Miłość zmienia bieg historii, wyzwala z zamkniętych kręgów, wytrąca z błędnych kół, wyprowadza ze ślepych ulic. Nie zna granic. Ocala bezwarunkowo.

Czy Victoria odkryje tę prawdę? Czy zdecyduje się na walkę o siebie i ludzi, których spotka na swojej drodze? Czy będzie potrafiła zmierzyć się z przeszłością? Czy pozwoli rozkwitnąć swemu ogrodowi? Czy pomoże dojrzeć nadziei? Czy otworzy oczy i serce na olśnienie...?

Posłuchajcie jej opowieści. Jest prosta i szczera. Chłonie się ją każdym fragmentem serca.

Vanessa Diffenbaugh, Sekretny język kwiatów, tłum. Małgorzata Miłosz, wyd. Świat Książki, Warszawa 2011.

**cytaty pochodzą z książki (jw.), numery w nawiasach kwadratowych odsyłają do jej stron.

*W recenzję wpleciony jest wiersz Denise Levertov „Przepaska na oczy” w przekładzie Czesława Miłosza (podzielony na dwa fragmenty).

Fotografie kwiatów - Oleńka.

wydawnictwo: Świat Książki
tytuł oryginału: The Language of Flowers
język oryginału: angielski
okładka: miękka ze skrzydełkami
ilość stron: 400
moja ocena: 5/6
skąd: Zakupy. A co mną powodowało przy jej wyborze? Ano przepiękna recenzja Danusi.