14 marca 2014

Wiara: Wezwanie, Wejście w Bożą Możliwość, Wydarzenie - Tomáš Halík „Teatr dla aniołów. Życie jako religijny eksperyment”


To jest, drodzy czytelnicy, jedna z tych książek, którą chciałabym umieć na pamięć. I to już moja trzecia książka Tomáša Halíka, którą chciałabym zapamiętać najpełniej i najlepiej jak tylko można. Może stąd ten tekst – trudny i karkołomny, w którym tak mało mnie, a tak wiele cytatów – niezmienionego bogactwa myśli Autora, które przekraczają moje zdolności syntetyzujące i umiejętności wyciągania recenzyjnej esencji. 

"Życie to nie teatr..." 


Dlaczego teatr? Dlaczego w odniesieniu do tak osobistych, intymnych i niebagatelnych spraw jak nasza wiara, religia, relacja z Bogiem, duchowe życie - autor proponuje nam metaforę teatru? Czyż charakter tych spraw nie krzyczy o autentyczność i powagę, podczas gdy teatralna gra kojarzy nam się z pewnego rodzaju nierzeczywistością, kreowaniem fikcji? Z udawaniem, z byciem „na niby”, z niezobowiązującą zabawą? Co gorsza – czy teatr nie przywołuje negatywnych konotacji związanych z wyreżyserowanym losem, z bezwolnymi marionetkami? Czy nie jest niebezpieczne mówienie o teatrze w kontekście naszej wiary, w której wciąż pokutuje nieszczęsna teoria predestynacji? I o jaki eksperyment religijny tu chodzi? Po co nam eksperymenty w dziedzinie, w której mamy (?) całkowitą pewność?

Halík wyjaśnia: „Gra nie jest jedynie* grą. (...) Każdy prawdziwy teatr, każda prawdziwa sztuka nie jest jedynie rozrywką, sposobem spędzania wolnego czasu ani widowiskiem dla oczu, ale zawiera w sobie coś z owego pierwotnego wglądu w tajemnicę życia, z owej nauki, której nie da się przekazać za pomocą książek i wykładów akademickich.”[s. 63-64, podkr. T.H.**]. Istnieją bowiem sztuki, „których nie sposób jedynie niezobowiązująco odgrywać.”[s. 64] Jak takie spojrzenie może wpłynąć na naszą wiarę? Jak może ją wzbogacić? Co nam daje?

Niepojęty, Bezimienny, Ukryty


Odpowiedź na to pytanie należy poprzedzić Halíkową refleksją o Bogu: o sposobach Jego pojmowania, wyobrażania i mówienia o Nim, o sposobie Jego istnienia w tradycjach religijnych i w dziejach myśli ludzkiej. Co możemy powiedzieć o Tym, który nieustannie nam się wymyka, który się ukrywa? O „Bogu transcendentnym - radykalnie przekraczającym świat naszych obaw, życzeń, koncepcji i wyobrażeń”[por. s. 47-48]? Co możemy powiedzieć o owej Inności, niewyczerpanej Tajemnicy, rzeczywistości nierozporządzalnej, niedysponowalnej, nieuchwytnej przez nasz rozum, wyobraźnię, język? „Bóg, którego moglibyśmy sobie w ogóle wyobrazić, nie byłby Bogiem, lecz bożkiem, idolem.”[por. s. 39] „Dać przestrzeń wierze to uwolnić się od iluzji, że głębię prawdy możemy w pełni uchwycić swoją wiedzą, że możemy ją zawłaszczyć i dysponować nią. (...) Ani rozumem, ani nawet wiarą nie możemy prawdy z jej pełni zdobyć i ujarzmić.”[s. 9, podkr. A.D.] 

Jak zatem mam wierzyć i w kogo? Jak ma wyglądać moja relacja z Absolutem, jak ją budować? Jak Jego prawda ma być obecna w moim życiu? Na czym ma polegać moja wiara, jak ma się przejawiać w codzienności? Gdzie jest Bóg?

Wiara jest Wezwaniem


Bóg się przed nami ukrywa. Nie zawsze przemawia do nas tak spektakularnie, jak do Mojżesza - z płonącego krzewu. Spotyka się z nami w naszych myślach, w zwyczajnych zdarzeniach codzienności, w książkach, filmach, w twarzach innych ludzi[por. s. 46]. A może „jest On nieznanym wędrowcem na naszej drodze, który czeka na zaproszenie: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił (Łk 24,29)?”[por. s. 61].

Dlatego wiara to „zdolność do postrzegania rzeczywistości jako wezwania: próba słuchania, nauka zrozumienia, gotowość do udzielenia odpowiedzi, to przeżywanie swojego życia jako dialogu”[por.: s. 14, s. 215, podkr. A.D.].

„Bóg (...) daje się nam jako wezwanie, jako zadanie. I jeśli podejmiemy się tego zadania, do którego zostaliśmy wezwani (dobrowolnie), będzie w tym z nami.”[s. 40] Stawia przed nami wyzwania, odpowiadając na które możemy Go poznać i doświadczyć.[por. s. 38] To zadania, przed jakimi naturalnie się wzbraniamy, jak „Mojżesz wołający: Kimże jestem, bym miał iść do faraona? (Wj 3, 11), jak prorok Jeremiasz: nie umiem mówić, jestem młodzieńcem! (Jr 1, 6) czy jak Maryja pełna wątpliwości: Jakże to się stanie? (Łk 1, 34)”[por. s. 40-41]. Ale dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Czeski teolog sięga głębiej: słowo Boże przyszło do nas w ciele: Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (J 1, 14). „To znaczy: Bożym Słowem jest teraz ciało, to, co ludzkie – a więc człowieczeństwo (...)”[s. 13].

Konkludując (żeby choć trochę podkreślając swój skromny udział w tym akapicie): „Akt wiary obejmuje wsłuchiwanie się w Słowo – Słowo przychodzące do nas w ciele – i obejmuje ze strony wierzącego pragnienie wcielenia Go w swoje życiowe losy.”[s. 12] 

Wiara jest Możliwością 


Jedna z moich ulubionych definicji wiary mówi, że jest ona przekraczaniem siebie, jest siłą, która mnie inspiruje, pobudza, popycha ku temu, co wydaje mi się tak trudne, że aż niemożliwe, poza zasięgiem. Ateiści twierdzą często, że Bóg to taki Wielki Brat, który nieustannie lustruje nas ze swojego nieba i ogranicza nasze poczucie wolności, który nienawidzi i obawia się śmiałych, niepokornych, ceniących poczucie wolności (powiem w duchu Halíkowym: Drodzy ateiści, ja także w takiego Boga nie wierzę). „(...) Bóg, w którego wierzymy, nie żywi się rezygnacją człowieka z jego możliwości, ale przeciwnie, Bóg właśnie owe możliwości ukazuje, otwiera i uprzystępnia; nie przychodzi do nas jako tyran ograbiający nas z naszych szans i naszej wolności, lecz właśnie jako możliwość.”[s. 36-37] (i ukazuje to nawet pobieżna lektura Pisma Świętego). Wejście w Bożą możliwość to wiara [por. s. 41, podkr. A.D.]. W perspektywie wiary nasze życie jest twórczością, wielkimi polami możliwości.

Wiara jest Wydarzeniem


Gdzie można spotkać Boga? W wydarzeniach, które o Nim opowiadają [por. s. 56]. Możemy Go spotkać w czasie lektury Biblii, ale lektury właściwej: bez balastu dosłownej, reporterskiej interpretacji: „Biblia nie jest fotografią świata informującą  człowieka o tym, jaki świat jest, lecz zwierciadłem postawionym człowiekowi, pomagającym mu zrozumieć siebie i przez to zmieniać siebie i świat.”[por. s.57] Można Go spotkać nie tylko w czasie lektury Pisma Świętego: „Uwierzyć nie znaczy spocząć na pewnikach, lecz odważnie przyjąć zaproszenie i wejść samemu na scenę, wejść w wydarzenie.”[s. 237, podkr. A.D.] A „wejść w wydarzenie znaczy wejść na scenę, wejść w dramat”[s. 62]. „Chrystus, prawda, wiara dzieją się w akcie dawania, służby, wychodzenia poza siebie.”[s. 136] Gdzie jest Bóg? „Boga nie ma – Bóg się dzieje.”[s. 73]

Wiara to nie jest zastygły zbiór przekonań, po które od czasu do czasu sięgamy. Wiara to nasza postawa, to styl bycia, to działanie – zgodne z Ewangelią. Istnieją bowiem w dramacie życia wciąż niedostatecznie obsadzone role, role, w których objawia się miłość i solidarność[por. s. 196]. Ale to role, w których nikt nie obsadza nas na siłę – sceną tej sztuki jest Wolność[por. s. 196].

"Bo pewność niepewna"***


Czyż w obliczu tego, co przytoczyłam powyżej dla wierzącego Bóg nie jest również hipotezą, a jego wiara – eksperymentem?[por. s. 95-96]. Przecież wiara nie jest do naszej dyspozycji jak matematyczny pewnik! [por. s. 96] „Składnikiem wiary jest droga życia – to, w co wierzę, sprawdza się na niej stopniowo w sposób eksperymentalny i przejawia się w swej całości jako pełne sensu”[1] Czyż stąpanie po pewnym gruncie z przeświadczeniem posiadania prawdy nie prowadzi do pychy i produkcji bożków, banalizacji, uproszczeń, zniekształceń, infantylizmu prawd wiary?

Nie można także zapomnieć, że „wierzymy pośród różnego rodzaju ciemności”[s. 218], kiedy brak nam sił, brak poczucia sensu, brak nadziei. „Naśladować Chrystusa nie znaczy kroczyć z uśmiechem i pieśnią na ustach pod rozwiniętymi chorągwiami w tłumie pobożnych”[s. 25]. Teologia Tomáša Halíka jest protestem przeciwko łatwemu, „tandetnie uśmiechniętemu”, jednostronnemu chrześcijaństwu.[s. 20, podkr. A.D.]. Doświadczenie Bożej nieobecności, doświadczenie nocy, ateizm bólu – to niezwykle ważne momenty naszej wiary. „Chrześcijaństwo (...) to wiara, w której centrum stoi krzyż i która nawet w obliczu radości ze zmartwychwstania nie zapomina o Jezusowym okrzyku Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”[por. s. 22] Jeden z rozdziałów niniejszej książki brzmi: „Chrześcijanin ma obowiązek być czasem ateistą”[s. 97-113]. 

Więc, jeśli w swoich poszukiwaniach, wątpliwościach, niepewności i ciemnościach nie wierzymy – spróbujmy to zagrać. 

Wiara jest sztuką


Wejście na scenę. Wejście w rolę, w wydarzenie, w dramat. Podjęcie dialogu. Przekraczanie swoich ograniczeń, szukanie nowych możliwości. Działanie, tworzenie, akcja. Sztuka Życia. Dlatego właśnie teatr. Bo „życie nie jest spektaklem, który mógłbym zrozumieć z zewnątrz, z dystansu wygodnej loży (...). Muszę wejść do gry, na scenę, jeśli naprawdę chcę zrozumieć, o co chodzi.”[s. 236]

Gdzie jest Bóg? „Bóg wciąż stoi na scenie. Nie szukajcie Go wśród widzów, w gabinecie reżysera czy prezydenckiej loży – On jest stale w grze, za wieloma maskami; On sam jest tą grą.”[por. s. 196]. „Jeśli wyznaję Jezusa jako człowieka i Boga, to wieloznacznym słowem Bóg nie nazywam apatycznego boga za kulisami świata, lecz Boga zranionego, z przebitym bokiem i otwartym sercem.”[s. 60, podkr. A.D.] 

Wiara: Wezwanie, Wejście w Bożą możliwość, Wydarzenie. To tylko niektóre z wątków tej książki. Szczególnie obecny jest temat ateizmu, relacja między wiarą i niewiarą ze szczególnym potraktowaniem tej drugiej i pokazaniem, że te dwie postawy więcej łączy niż dzieli. Jest temat dialogu między religiami, kondycji współczesnego kościoła i społeczeństwa, jest dyskusja z teologicznymi i filozoficznymi szkołami, nurtami, tradycjami. Wszystkie te zagadnienia wzajemnie się dopowiadają, łącząc się w piękną, wyrazistą i spójną opowieść. Opowieść, której bogactwa nie sposób wyczerpać w żadnej recenzji. 

„Miejcie odwagę wejść w wydarzenie, nie pozostawajcie widzami, bądźcie aktorami i współtwórcami niepowtarzalnego teatru dla aniołów.”[s. 73] 

~~*~~
Tomáš Halík, Teatr dla aniołów. Życie jako religijny eksperyment. tłum. Andrzej Babuchowski, wyd. Znak, Kraków 2011. 

*Wszystkie pogrubione podkreślenia pochodzą od autora książki, chyba że sama się do nich przyznaję [podkr. A.D.]. Kursywa bez pogrubienia oznacza w cytowanym tekście użycie cudzysłowu (cytat w cytacie).
**Cytaty pochodzą z książki (jw.), numery w nawiasach kwadratowych odsyłają do jej stron. 
***Ks. J. Twardowski, Spieszmy się, cyt. z pamięci.
 [1] J. Ratzinger, Bóg i świat, tłum. G. Sowinski, Kraków 2005 [cyt. za:] T. Halík, jw., s. 96.

wydawnictwo: Znak 
tytuł oryginału: Divadlo pro anděly. Život jako náboženský experiment 
język oryginału: czeski 
okładka: miękka
ilość stron: 240
moja ocena: 6/6
skąd i dlaczego: zakupy. Chciałabym poznać wszystkie książki
Halíka.

19 komentarzy:

  1. zazdroszczę Ci tej lektury, ale jednocześnie jestem w zbyt wielkim kryzysie, czuję się mała i głupia nie mogę czytać o Bogu, o wierze, nie ten moment w życiu. Ale zapiszę sobie w pamięci tytuł, mam nadzieję, że niebawem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślisz, że ja jestem wielka i mądra w tej materii? Nie! I właśnie tym bardziej, jeśli tak się czujesz - powinnaś sięgnąć do Halika właśnie. Ale nic na siłę. Spokojnie.

      Życzę pomyślności i uśmiechu! :*

      Usuń
    2. Właśnie..., właśnie... ;)
      Gramatyka wyraża, jak bardzo jestem przekonana do mojej intuicji :)

      Usuń
    3. Oluś u Ciebie czuć wiarę, mam wrażenie, że przez internet nawet emanuje ogromny spokój i mądrość.
      Ja tego nie mam, teraz mam ochotę na czystą filozofię. Ewentualnie mojego św. Augustyna.

      Usuń
    4. To znowu się z Tobą nie zgodzę - jeśli już mam się wynurzać, to z moją wiarą i wewnętrznym spokojem jest krucho. Potrzebuję solidnych rekolekcji i inspiracji, której nie dostaję u siebie w parafii. Szukam, próbuję się podźwignąć ze swoich ciemności. Może właśnie dlatego Halik - gwarancja, że nie znajdę u niego ani jednego banalnego słowa, ani jednej oczywistości, ani jednej nadętej, głupiej, infantylnej myśli nt. wiary i Boga, które sączą się obficie z mediów, z ust wojujących ateistów i niestety - z samego kościoła.

      Nie przekonuję Cię oczywiście, ale jeśli mogę coś jeszcze dodać, to nadmienię, iż u Halika sporo filozofii, bo ks. Halik to także filozof ;) I o Augustynie też tam coś znajdziesz ;))

      ;*

      Usuń
    5. Ale szukasz, ja już straciłam nawet chęć do poszukiwań, uwielbiam sluchać naszych Kapucynów, mojego Biskupa, a później wracam do mojej parafii i nyndza.
      Intrygujesz mnie coraz bardziej tym Halikiem. A ja nie mam w domu i szlaban mam.

      :) :*

      Usuń
    6. Szlaban, no tak, szlaban! :)
      Ale na kupno książki Halika przymknęłabym oko ;D

      Usuń
  2. Ostatnio właśnie sobie pomyślałam, że miałam po Halika sięgnąć i jakoś tak odkładam i odkładam, bo ciągle coś. Ale tym razem przekonałaś mnie już bezdyskusyjnie. A na swoją obronę powiem (żeby nie było, że jestem taka gołosłowna), że wreszcie ściągnęłam z półki Myśliwskiego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mi MIŁO! :)
      Myślałam, że nikomu się nie będzie chciało tego przydługiego postu nawet czytać, a tu jeszcze przekonałam Książkozaura :) :*

      Co masz Halika?

      I do tego Myśliwski :)

      Jestem dumna! :)

      Dziękuję - ufam, że się nie zawiedziesz ani na jednym, ani na drugim!

      Usuń
    2. Na Myśliwskim na pewno się nie zawiodę, to już wiem po tych stu stronach, które przeczytałam :)
      Halika jeszcze nic nie mam, zrobiłam tylko rekonesans w bibliotece i zacznę od "Hurrra, nie jestem Bogiem", bo w zasadzie tylko to jest do pożyczenia... Oprócz tego jeszcze tylko "Różnorodność pojednania: rozmowy".

      Usuń
    3. "Hurra, nie jestem Bogiem" jest świetne - kiedyś chciałam zrecenzować, ale nie starczyło mi sił intelektualnych, żeby to bogactwo jakoś objąć ;) Tego drugiego nie znam.

      :)

      Usuń
  3. Olu, dawno nie zaglądałam, ale kiedy już wchodzę do Ciebie na bloga, jestem coraz mocniej zafascynowana. Ewolucja i kreacjonizm zarazem. ;-) A, i coraz dłuższe te Twoje posty. Ale jak inaczej pomieścić tyle mądrości i głębokości... Książki Halika nie znam, jednak wiele Twoich dygresji wzbogaconych cytatami czerpanymi z Halika rezonuje z moimi wątpliwościami, kryzysami, pytaniami, odejściami i powrotami, rezygnacjami i zawieszeniami. Mówię o mojej rwącej się wierze, którą trudno wskrzeszać w moim miasteczku, gdzie religia niestety może się kojarzyć jedynie z teatrem i odgrywaniem rutynowej roli. Możliwe, że ratunkiem są takie książki, jak omówiona przez ciebie. A może to nie kwestia słowa z zewnątrz, tylko pustki we mnie... :-) trudny temat. Pięknie piszesz. Gratuluję!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam wrażenie, że się cofam albo w najlepszym razie stoję w miejscu... ;/, a z tą długością to wcale nie zaleta. W tej recenzji przegięłam, ale po prostu inaczej się nie dało. I tak ją skróciłam o jeden akapit o_o. Dziękuję!

      Ze mną i Halikiem jest podobnie. Właśnie tak, jak napisałaś: rezonuje. W mojej wiosce jest podobnie. Gdybym sama nie szukała, nikt by mi nie wytłumaczył. A poza sferą wiary - książki Halika są po prostu intelektualną i literacką ucztą. I odkrywaniem samego siebie.

      Sięgnij!

      Dziękuję... :*

      Usuń
  4. Doprawdy, porwała mnie Twoja recenzja... Koniecznie muszę sięgnąć po książkę, a może książki Halika...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      MIŁO... :)

      Mam nadzieję, że i Ciebie te książki zachwycą.

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Napotkałam kiedyś ciekawy cytat ks. Halika, to było coś w stylu, że ateizm to pospieszna interpretacja, niecierpliwe odrzucenie ukrytego Boga. Mniej więcej tak to brzmiało :) W każdym razie od tamtej pory chciałabym przeczytać jakąś jego książkę.
    Ta wydaje się bardzo ciekawa, zwłaszcza, że porusza temat wiary i niewiary, choć stwierdzenie, że „Chrześcijanin ma obowiązek być czasem ateistą” brzmi dosyć kontrowersyjnie ;)
    Co do tego, że Bóg wcale nie odbiera nam naszej wolności, tylko wręcz przeciwnie, to myślę, że do tego trzeba po prostu dojrzeć. Przynajmniej tak było w moim przypadku, jednak z czasem wiele przekonań i odczuć ewoluuje ;)
    Oprócz ks. Halika, mam również wielką ochotę zapoznać się z twórczością G.K. Chestertona i C.S. Lewisa - myślę, że i tam można znaleźć wiele wybitnych myśli.
    Dlatego wiara to „zdolność do postrzegania rzeczywistości jako wezwania: próba słuchania, nauka zrozumienia, gotowość do udzielenia odpowiedzi, to przeżywanie swojego życia jako dialogu” <-- bardzo podoba mi się to zdanie :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za mądrą, obszerną wypowiedź.

      Rzeczywiście, ateizm to u księdza Halika bardzo ważny temat, przedmiot obserwacji i refleksji. Tak, być może cytat, o którym piszesz, pochodzi z książki "Cierpliwość wobec Boga", którą także recenzowałam "na łamach" tego bloga. :) „Chrześcijanin ma obowiązek być czasem ateistą” - tak, to może wydawać się kontrowersyjne, ale należy pamiętać, że bywają różne ateizmy - obok ateizmu protestu, obok ateizmu właściwie niepogłębionego większymi dociekaniami, jest także ateizm bólu, nad którym tutaj Halik szczególnie się pochyla. Ateizm jest - paradoksalnie - pozytywnym zjawiskiem dla wiary, ponieważ oczyszcza ją z różnego rodzaju bożków, idoli, naszych niewłaściwych wyobrażeń Boga. Chrystus także w pewnym momencie stał się ateistą - na krzyżu, w momencie Swej śmierci. Czyż nie każdy z nas ma takie zdarzenia w swoim życiu, że także zaprzecza istnieniu Boga? Że czuje się przez Niego opuszczony? Tak. Halik pozwolił mi zrozumieć, że moje odejścia, bunty i protesty to nie jest żadne wielkie wykroczenie i wykluczenie - to jest część wiary. I że mocniej wierzy ten, kto protestuje, szuka, krzyczy niż ten, dla którego wszystko jest poukładane, oczywiste, sielankowe i proste, by wkrótce stać się obrzędem. ..
      To tak w skrócie ;) Przeczytaj, nie zawiedziesz się.

      Lewisa mam w planach. O Chestertonie słyszałam wiele dobrego, zresztą Chesterton jest ważnym myślicielem dla ks. Halika ii często do niego nawiązuje.

      Polecam Ci także wykład "Myślenie radykalne ks. T. Halika" - żeby Cię bardziej do Halika przekonać: http://www.itbielsko.edu.pl/wyklady_audio/

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Czytałam ostatnio książkę "Ateizm urojony" Zatwardnickiego i trochę powoływał się na ks. Halika. Pisał np. o tym jak on krytykuje "cukierkowe" chrześcijaństwo, o czym również wspomniałaś w swoim tekście. Przez to zainteresowałam się jego twórczością (Halika, bo Zatwardnicki tak średnio wypadł).
      Tak jak napisałaś o tym "ateizmie wierzących", to brzmi to rzeczywiście mądrze. Ostatnio w ogóle z różnych stron słyszę dużo o "ciemności" wiary. Czasami chciałoby się przyjąć ten "cukierkowy" obraz, ale niestety takie uproszczenia odarte z dramatu życia, są po prostu nieprawdziwe :)
      Z chęcią przeczytam. Na razie wypożyczyłam "Barabasza" Lagerkvista. Z tego co słyszałam książka opowiada o jego zmaganiach z wiarą, więc również może być interesująca.

      Dziękuję za link, na pewno przesłucham w wolnej chwili! :)

      Usuń
    3. Wiem, czytałam Twoją recenzję "Ateizmu urojonego". Tak, Halik bardzo krytykuje takie chrześcijaństwo - cukierkowe, łatwe, radosne. To tylko jedna strona medalu. Myślę, że każdy z nas kiedyś wyznawał taką cukierkową wiarę, infantylną wiarę, która pęka jak bańka mydlana wraz z dojrzewaniem, wraz z dramatami, których doświadczamy w życiu. Kiedyś tak wierzyłam, potem długo był bezsens i pustka. I chyba dobrze, że ta bańka pękła.

      Miłej lektury zatem Ci życzę! Cieszę się, że porywają Cię tego typu książki, że szukasz. Powodzenia!

      :)

      Usuń

Dziękuję za każdą wypowiedź, za czas poświęcony na lekturę, za nasze wirtualne spotkanie! Komentarze są moderowane - mogą pojawić się z opóźnieniem.
*
Nie publikuję: SPAMU, wypowiedzi obraźliwych, wulgarnych, sprzecznych z zasadami netykiety. Z powodu nadmiaru SPAM-u wyłączam możliwość komentarzy anonimowych.