23 kwietnia 2014

Nie utonę - Agnieszka Kaluga "Zorkownia"


Książka czytana przez łzy, recenzja pisana przez łzy. Nic nie poradzę.

Jak o bólu?
Prosto. Zwyczajnie.
Bez żadnych metafor, bez ozdobników.
Zwięźle. Mniej znaczy więcej. Resztę dopowie życie.
„Cisza – znacznie lepsza od barokowej egzaltacji słów.”*
Bez pocieszeń. Bez patosu. Bez wtykania sensu w obolałe miejsca. Bez wciskania mocy w niemoc. Światła w noc.
Słowa nie przystają. Nie obejmują. Nie znaczą.

Co powiedzieć ludziom, którzy muszą odejść – choć chcą żyć? Którym nie pozostało wiele czasu, którzy muszą pozostawić swoich bliskich: dzieci, małżonków, rodziców, rodzeństwo... Co powiedzieć dzieciom, małżonkom, rodzicom, rodzeństwu..., którzy tracą bliskich? Co powiedzieć tym, którzy w odleżynach, w plątaninie rurek aparatury medycznej i kroplówek, wyczerpanym fizycznym bólem, gasnącym, wystraszonym, bezradnym, przeczuwającym nieuchronne...?

Mówić językiem gestów. Zwilżyć usta, podać wodę, pomóc zmienić pozycję, poprawić poduszkę. Okazać czułość, przytulić, złapać za rękę, otrzeć łzy. „Dotyk to jedyny sposób na bezradność” [wpis z 17 lutego 2011 r.]. Wyjść razem na spacer, jeśli to możliwe.

Towarzyszyć. Wysłuchać ich historii. Ofiarować swoją uwagę, ciepło, uśmiech, łzy. Być obecnym. BYĆ.

„zaraz dzień
 jeszcze jeden.
zrób co możesz”
[Czesław Miłosz „O aniołach”]

Agnieszka przychodzi do hospicjum, by Być. Przychodzi tam nie jako człowiek uzbrojony w mądrość psychologii, wyuczone rozmowy, stosowne schematy działania i reagowania. Nie przychodzi tam jako umocniona w wierze, nastawiona odpowiednio, ukształtowana i gotowa, w zbroi miłosierdzia, z pieśnią otuchy na ustach. 

Nie. 

Agnieszka przychodzi do chorych krucha i rozbita, z własną bezradnością, niepewnością i niepokojem. Kroczy w nieznane, po omacku. Po prostu jest – bez tarcz, bez ochronnych zbroi, bez taryf ulgowych i bez heroizmu. Przybywa tu z własnym bólem, z własną opowieścią. Opowieścią o dziesięciodniowej córeczce, którą pożegnała tymi słowami:

Jeśli nie masz już siły tu zostać, możesz odejść.
Obiecuję, że dam sobie radę, że nie utonę.

Tylko miłość daje tę siłę, tę pewność.”
[wpis z 19 marca 2010 roku]

W hospicjum Agnieszka dzieli się sobą. Daje i przyjmuje jednocześnie. Zdumiewa się, zachwyca i płacze.

Ból jest częścią życia, z którą nie można się pogodzić. Można sobie z nim poradzić. Iść z nim dalej. Pamiętać. Przyjąć do wiadomości, że nie będzie już tak, jak kiedyś. Obiecać, że się nie utonie.

Nie. Nie utonę.
Dziękuję.

Agnieszka Kaluga, „Zorkownia”, wyd. Znak, Kraków 2014.
Blog Autorki: zorkownia.blogspot.com

* Jw., wpis z 12 marca 2010 r.
Inne cytaty także pochodzą z książki (jw.), w nawiasach kwadratowych informuję o dacie ich publikacji.
Miłosza cytuję z pamięci.

wydawnictwo:  Znak
okładka: broszurowa ze skrzydełkami, wspaniale symboliczna
ilość stron: 288
moja ocena: brak
skąd i dlaczego: Musiałam. Nie zastanawiam się nad zakupem takich książek jak ta. Po „Chustce” to druga obowiązkowa lektura. W najwłaściwszym dla mnie czasie i miejscu.

13 komentarzy:

  1. Niesamowita jest ta książka... tak ciężko o niej pisać. Treść tej książki, sposób w jaki Agnieszka opisuje to co ją otacza, broni się samo. Reszta jest milczeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Co można jeszcze napisać...?
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Kiedyś na pewno tę książkę przeczytam, ale chyba na razie nie czuję się na siłach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na tę książkę MUSI być właściwy czas. I spokój.

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Ból wpisuje się w nasze życie, ale chyba łatwiej radzimy sobie ze swoim niż z cudzym. Tu tylko oparcie w wierze może być pomocne, w silnej wierze, by nie uciekać.
    Jak tylko spotkam przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy tu jest jakaś reguła. Nie mam pojęcia. Nie wiem też, czy wiara rzeczywiście bywa jakimś antidotum. Moja była silna, ale nie uratowała mnie, ani ja nie uratowałam jej. Może z czasem - uratujemy się nawzajem. Jest po prostu taki bezsens, że ... nawet największy sens nie pomoże. Tak doświadczyłam ja.

      Usuń
  4. Wzruszająca lektura. Nie wiem, czy przebrnęłabym przez nią bez łez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się nie udało. Mało - nawet teraz, gdy czytam tę recenzję po raz któryś - mam łzy w oczach.

      Ale to budujące łzy.
      Nadzieja.

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Pięknie napisałaś, tak prosto z serca :) wiersza Miłosza nie znałam, dziękuję szczególnie za niego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, dziękuję - miło mi. Może tak prosto z serca, bo bliskie mi są pewne emocje Autorki. Niedawno sama dotknęłam takich strun.

      To bardzo ważny dla mnie wiersz Miłosza.
      Zapraszam do odwiedzania, może w końcu coś nowego napiszę.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. I kolejna bardzo pozytywna opinia. Muszę koniecznie zaopatrzyć się w tę książkę1 Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba to kolejna książka na mojej liście must have na wakacje :).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdą wypowiedź, za czas poświęcony na lekturę, za nasze wirtualne spotkanie! Komentarze są moderowane - mogą pojawić się z opóźnieniem.
*
Nie publikuję: SPAMU, wypowiedzi obraźliwych, wulgarnych, sprzecznych z zasadami netykiety. Z powodu nadmiaru SPAM-u wyłączam możliwość komentarzy anonimowych.