30 września 2015

Czytamy razem! :)

Nie pamiętam daty przebicia się pierwszego ząbka, pierwszej udanej próby stania ani nawet pierwszego świadomego "mam", "mum", "mom", czy też w końcu "ma-ma". Pamiętam, że 20 sierpnia zauważyłam, jak z wielkim zainteresowaniem Hania przewraca kartki w swoich książkach!

Cieszę się! Książki, wcześniej tak mało dostrzegane (jak zresztą wszystkie pozostałe zabawki), są obecnie rzeczą najdłużej przykuwającą uwagę córki. Cieszę się tym bardziej, że nie byłam jakoś bardzo systematyczna i zorganizowana w codziennym czytaniu niemowlakowi. A jeśli już, to to się nie udawało - moje wymagające dziecię nie potrafiło natenczas uleżeć/usiedzieć w jednym miejscu, co głośno i  szybko oznajmiało. 

Kiedy Hania umiała już chwytać, często podsuwałam jej książeczki, ale wówczas zwykle lądowały w buzi. Kilka mocno na tym ucierpiało, najbardziej chyba "Bardzo głodna gąsienica", którą obiecuję kupić jej kiedyś jeszcze raz. Książki ze zwykłymi, cienkimi kartkami przeniosłam ostatnio na wyższy regał - na nie jeszcze nie czas i, choć zainteresowanie było, to w nieporadnych rączkach bardzo łatwo mogły się zniszczyć.

Biblioteczka mojego dziecka jest maleńka, nie zgromadziłam zbyt wiele tytułów. Pomyślałam, że będę kupować, jak Hana polubi czytanie. Wygląda na to, że mogę! 

Uwielbiam te chwile, kiedy siedzimy razem, ja czytam (już teraz recytuję z pamięci), a Hania w skupieniu przekłada kartki. Najpierw frajdę sprawiało samo przekładanie, teraz coraz dłużej skupia się na tym, co w środku ładnego (wszelkie urozmaicenia w postaci ruchomych czy wypukłych elementów są bardzo pożądane, nie mówiąc już o kultowych dziurkach w "Bardzo głodnej gąsienicy"). Uwielbiam, kiedy stoi przy swojej półce i wyjmuje książki (no dobrze, teraz jesteśmy na etapie zrzucania wszystkiego, więc nie zawsze oznacza to chęć czytania). I kiedy nadchodzi "koniec", a ona odwraca książkę na początek - i jeszcze, i jeszcze, i jeszcze raz...

Nie wiem, w jaką stronę to zmierza, ale mimo to raduje się moje czytelnicze serducho. Pewnie jestem trochę przewrażliwiona i może to wcale nic niezwykłego, ale chciałam się tym tutaj z Wami podzielić. Chętnie także wysłucham rad rodziców małych moli książkowych. Może polecicie jakieś szczególne tytuły dla dziesięciomiesięcznego szkraba?











Pozdrawiamy! :-)