Pełen niepokoju jest świat nastolatki. Trudne relacje z rówieśnikami, nieszczęśliwa miłość, brak zrozumienia ze strony dorosłych, problemy w szkole, rozpaczliwe poszukiwanie stałego punktu w nieustającej zmienności: poglądów, postaw, uczuć, emocji. Miotanie się między pragnieniem akceptacji i chęcią pozostania sobą. Co dzieje się, kiedy do tego wszystkiego dochodzi rozwód rodziców i sprzedaż ukochanego rodzinnego domu...?
Najmłodszą bohaterkę książki poznajemy, gdy jej świat zaczyna rozpadać się na kawałki. Paulinka, Linka: wrażliwa szesnastolatka, zamknięta w sobie, nieśmiała indywidualistka. Słucha muzyki, sporo czyta, prowadzi blog, nienawidzi wychowania fizycznego. Jej największą pasją jest rysunek i malarstwo, przez twórczość plastyczną najlepiej wyraża siebie. Nie ma wielu znajomych. Nosi w sercu niespełnioną miłość do Szymona, chłopaka swojej koleżanki.
„Do tej pory relacje łączące ją z innymi ludźmi były jasne i zrozumiałe. Teraz wszystko tak się pogmatwało, że te same osoby budzą w niej sprzeczne emocje. Sympatia zmienia się w niechęć, odraza staje się przyjaźnią, miłość i nienawiść zamieniają się miejscami w tempie, które przyprawia Linkę o zawrót głowy. [podkr. A.D.]”[s. 276]*
Także Joanna, matka Linki, musi odnaleźć się w nowej sytuacji. Więcej pracy, sprawy, o jakich wcześniej nie miała pojęcia, podział majątku, brak zrozumienia ze strony córki. Do tej pory życie było bezpieczne i przewidywalne.
Joanna i Paulina zamieszkały w przedwojennym dworku należącym do Wiktorii Jakubowskiej zwanej Bunią i jej córki, Natalii, czyli Musi. Pod jednym dachem splata się więc codzienność prababci, babci, matki i wnuczki.
Ważną postacią w powieści jest także Marek Śliwiński, lekarz, który ostatnio wydał książkę. Ową książkę przeczytają i Joanna, i Linka – i każda odbierze ją inaczej. Obie przedstawią autorowi swoje opinie za pośrednictwem poczty internetowej, co zaowocuje dalszą, niezwykle ekscytującą korespondencją...
*
Uśmiechałam się do samej siebie sprzed lat, do Oleńki z korytarzy liceum. Bardzo sugestywnie oddała autorka psychikę młodego człowieka, jego sposób patrzenia, emocje targające nim na wszystkie strony świata.
Świetnym pomysłem okazało się przytoczenie korespondencji Joanny i Linki z Markiem Śliwińskim. Maile ubarwiały i ożywiały narrację. Były refleksyjną odskocznią od biegu zdarzeń. Owe listy pokazały, jak mocno różni się odbiór rzeczywistości przez dorosłego i nastolatka. W jaki wielkie skorupy sceptycyzmu obrastamy, jak za cenę trzeźwego, słusznego nawet krytycyzmu, tracimy zdolność do wzruszeń.
W tej zwyczajnej życiowej historii, czasem trochę schematycznej i przewidywalnej, autorka przemyciła wiele ważnych prawd, które rzucają na nią nowe światło i nadają jej oryginalny ton. Jeśli ktoś szuka w książkach ubogacających wartości i przesłań rozświetlających szarą codzienność – tutaj z pewnością je odnajdzie.
„Życie to stwarzająca się w każdej chwili od nowa mozaika z tysięcy okruchów. Nigdy nie trzymasz wszystkich w dłoni. O większości nawet nie masz pojęcia. Najważniejsze, żeby te najbliższe jakoś do siebie pasowały.”[s. 248]
Metafora niebieskich nitek jest piękna, świeża, urocza, pojemna i genialna w swojej prostocie. Bo oznacza i zagmatwane uczucia, i poplątane ludzkie losy, i fatalne sznurki, za które ktoś pociąga, i marzenia, co odrywają nas od twardej ziemi jak na fantastycznych obrazach Chagalla. I tymi znaczeniami dobrze się bawiłam.
„– Co to za niebieskie nitki? – pyta Bunia, która od dłuższego czasu przygląda się jej [Linki] zmaganiom [zatytułowania swojego obrazka – dop. A.D.]. – Wybacz skojarzenie – krzywi się – ale przypominają nieodcięte pępowiny.
– To nasze uczucia. Nie da się ich odciąć.
– Rzeczywiście. Dlaczego są niebieskie?
– Jeśli zagęścisz coś, co jest niewidoczne – na przykład powietrze, otrzymasz błękit.”[s. 275]
Zło pozostawia po sobie pustkę, ogołaca nas z dobra. To marzeniami wypełniamy braki, to ich ciepłem ogrzewamy chłodne miejsca, by móc w nie uciekać. Lecz one także popychają nas do działania, są motywacją do zmian. Z powieści płynie nauka o wielkim znaczeniu naszych tęsknot, marzeń, pragnień. Są nicią, która może nas wyprowadzić z życiowego labiryntu. Są niewidzialnym wątkiem pod realną osnowę zdarzeń.
Może trochę za dużo wyczytałam z tej powieści, może tam tego wcale nie ma, a ja jestem naiwna i wyolbrzymiam banały. Ale wiem, że warto mieć w pobliżu szpulkę niebieskich nitek. Nawet „niebieskie nitki smutku”[s. 240] są czasem potrzebne.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Niebieskie nitki, Świat Książki, Warszawa 2005.
*Cytaty pochodzą z książki (jw.), numery w nawiasach kwadratowych odsyłają do jej stron.
wydawnictwo: Świat Książki, acz książkę wydała też Nasza Księgarnia i Agencja Edytorska Ezop.
okładka: miękka
ilość stron: 303
moja ocena: 4,5/6
skąd: kupiłam (ciekawa wszystkiego, co niebieskie).
[Przepraszam za nieobecność na Waszych blogach. Wiele się ostatnio dzieje w moim życiu.]