Wyobraź sobie coś takiego: połykasz tabletkę, popijasz
wodą i... możesz wszystko. Możesz: robić, co tylko zechcesz, mieć, co tylko
pragniesz, być, kim ci się zamarzy i z kim ci się zamarzy. Czas i przestrzeń
nie stanowią dla ciebie problemu. Masz do dyspozycji swą świadomość –
rozszczepioną oraz rzeczywistość – rozszerzoną.
Atopia to wyspa dryfująca po Oceanie Spokojnym w okolicach
wybrzeży Kalifornii. Właśnie tutaj został stworzony psis - polisyntetyczny
interfejs sensoryczny czyli platforma rozszczepionej świadomości, technologia
otwierająca przed człowiekiem podwoje rozszerzonej rzeczywistości. Na razie
dostępna tylko dla mieszkańców wyspy, wkrótce dla reszty świata. Ponoć po to,
by go ocalić.
Wielowszechświat. Rzeczywistość rozszerzona. Dostosowana,
dopracowana, z wielkim potencjałem możliwości. Sztuczna – a jakby naturalna.
Wirtualna – a realna. Doświadczalna zmysłowo – choć niezupełnie cieleśnie.
Idealna? – oj, zdarzają się błędy. Wymyślona – a jednak prawdziwa. Czasem aż do
bólu.
Można w niej rozszczepiać swój umysł na odłamki. Jeden
odłamek wysłać do pracy, a drugim odpoczywać na plaży (mój typ: jednym pisać
recenzję, drugim bawić się z dzieckiem, trzecim gotować obiad!). Można być w
dziesiątkach miejsc jednocześnie. Przenosić się wszędzie i natychmiast. Przenikać między światami i ciałami. Wymieniać się bodźcami
z przyjaciółmi. Pożyczać ciało innym. Łączyć subiektywne rzeczywistości - patrzeć oczami np. bliskiej osoby, kiedy ta nam na to pozwoli. Stwarzać swe prywatne miejsca, przystanie, roztaczać wokół zasłony prywatności. Filtrować rzeczywistość i nakładać na nią skórki. Bez końca naginać ją do
własnych potrzeb. Pełna mobilność, doskonała elastyczność, nieskończona
kreacja!
Intencje twórców są szlachetne: „Psis zmieni świat,
uwalniając go z destrukcyjnej, wiodącej w
dół spirali konsumpcji materialnej i wprowadzając ludzkość do czystego
świata konsumpcji syntetycznej”[s. 440*]. Oto cud techniki, który ma uszczęśliwić
ludzkość i ulepszyć istnienie, a który wymyka się spod kontroli. Stary temat, ale
jakaż ciekawa jego realizacja! Powieściowy świat został zbudowany z niezwykłą
precyzją, konsekwencją i w najdrobniejszych szczegółach ugruntowany na
solidnej teorii. Co prawda język naukowy, techniczny, niekiedy mocno
abstrakcyjny stanowił dla mnie pewną trudność i nie wszystko potrafiłam sobie
wyobrazić. Na szczęście jedne i te same kwestie technologiczne były wiele razy podejmowane przez kolejne postacie i w różnorodnych aspektach, więc
skomplikowana układanka w końcu złożyła mi się w zrozumiałą całość.
Na strukturę książki składa się bowiem pięć opowiadań,
zwieńczonych dłuższym fragmentem, których akcja toczy się równolegle. Ich
pierwszoosobowa narracja prowadzona przez poszczególnych bohaterów sprawia, że
widzimy te same zdarzenia z różnych perspektyw. Dopowiedzenia, uzupełnienia - zdecydowanie uatrakcyjniają i ułatwiają lekturę.
Bohaterowie „Kroniki Atopii” funkcjonują w świecie
możliwości, kreacji, przyjemności, doznań, rozwoju. Mogą swoje życie po
wielokroć uczynić piękniejszym, ciekawszym, wartościowszym, wznieść je na
wyższy poziom, nadać mu nową jakość. Lecz człowiek wciąż pozostaje człowiekiem
ze swoimi: słabościami, wadami, żądzami,
ranami z dzieciństwa, kompleksami, bólem, poczuciem winy. Kruchy,
zraniony, zagubiony albo podły i pyszny.
Nie może poradzić sobie z jednym istnieniem – a co dopiero z kilkoma... I pomimo godnego podziwu rozmachu technologicznego jest to przede wszystkim opowieść o niedoskonałym człowieku w nazbyt doskonałym świecie.
„Czym stałoby się zwierzę, gdyby zupełnie nie podlegało
ograniczeniom fizycznym? (...) I gdyby zdołało wciągnąć innych obserwatorów do
tych (...) wykreowanych rzeczywistości wbrew ich woli?”[s.471]
„Kroniki Atopii” to
fascynująca historia stawiająca wiele pytań natury filozoficznej: o prawdę, o
rzeczywistość, o istnienie, o istotę człowieczeństwa. Historia o starych
pojęciach, które trzeba przedefiniować, o dylematach etycznych, o
konieczności wyznaczenia granic w świecie nieograniczonych możliwości.
To powieść, która się nie kończy - nie tylko dlatego, że jej
zakończenie dość jawnie wskazuje na kontynuację (hurra!). Wraz z ostatnią stroną nie milkną pytania, nie ustaje podziw. Ta książka jeszcze długo
pozostanie dla mnie otwarta.
Matthew Mather, „Kroniki Atopii”, tłum. Jędrzej Polak,
Czwarta Strona, Poznań 2015.
*Cytaty
pochodzą z książki (jw.), numery w nawiasach kwadratowych odsyłają do jej
stron.
wydawnictwo:
Czwarta Strona
tytuł
oryginału: Atopia Chronicles
język
oryginału: angielski
okładka:
miękka ze skrzydełkami
ilość
stron: 656
moja
ocena: 5,5
skąd
i dlaczego: egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Czwarta Strona– dziękuję! Recenzowałam trochę długo, ale właściwe osoby wiedzą, że wraz z dzieckiem utknęłam w wielowszechświecie... :)