To był rok nieopisany. Był nie do opisania. Dotychczasowe blogowanie przestało wystarczać. W pewnym momencie zaniechałam pisania o swoim życiu, żegnając się z osobistym blogiem.
Niedawno przeczytałam u Klaudyny, że macierzyństwo przenosi relacje w związku na trochę inny poziom. Przez mój pierwszy rok macierzyństwa jestem nieustannym świadkiem tego, jak całe moje życie przenosi się na inny poziom. I chyba dlatego zrobiło się cicho także tutaj.
Nadal czytam książki, nadal bardzo to lubię i naprawdę potrafię znaleźć czas na lekturę - choćby o drugiej w nocy. Jasne, że czytam mniej i dłużej, jasne, że wybieram lżejsze rzeczy, bo czytanie traktuję teraz częściej jako rozrywkę i wytchnienie. I z pewnością znalazłabym też czas na recenzowanie, ale - no właśnie. To już nie to. Przestało wystarczać, nie przynosi już tej satysfakcji, co dawniej.
Obserwuję takie zjawisko na wielu blogach książkowych, które albo ewoluowały, poszerzając swą tematykę, albo zakończyły działalność. W życiu ich autorów w pewnym momencie coś się zrodziło - i niekoniecznie było to dziecko. Czasami to oni rodzili się na nowo i do wyrażenia siebie potrzebowali także nowego miejsca, symbolicznego otwarcia wirtualnego rozdziału. Spotykali miłość, przeżywali traumę lub radykalną życiową przemianę, odkrywali siebie, odnajdywali pasje. Czuję podobnie.
Nadal czytam książki, nadal bardzo to lubię i naprawdę potrafię znaleźć czas na lekturę - choćby o drugiej w nocy. Jasne, że czytam mniej i dłużej, jasne, że wybieram lżejsze rzeczy, bo czytanie traktuję teraz częściej jako rozrywkę i wytchnienie. I z pewnością znalazłabym też czas na recenzowanie, ale - no właśnie. To już nie to. Przestało wystarczać, nie przynosi już tej satysfakcji, co dawniej.
Obserwuję takie zjawisko na wielu blogach książkowych, które albo ewoluowały, poszerzając swą tematykę, albo zakończyły działalność. W życiu ich autorów w pewnym momencie coś się zrodziło - i niekoniecznie było to dziecko. Czasami to oni rodzili się na nowo i do wyrażenia siebie potrzebowali także nowego miejsca, symbolicznego otwarcia wirtualnego rozdziału. Spotykali miłość, przeżywali traumę lub radykalną życiową przemianę, odkrywali siebie, odnajdywali pasje. Czuję podobnie.
Macierzyństwo,
ale także dom, który - choć urządzany bardzo powoli - są dla mnie
źródłem niezliczonych inspiracji. Mój bardzo ograniczony czas jeszcze
bardziej je potęguje. Pozostają gdzieś w sferze marzeń i celów do
realizacji, spisywanych w papierowych kalendarzach i notesach. Czuję, że
potrzebuję nowego miejsca w sieci, ale wciąż jeszcze nie nadszedł
właściwy moment, bowiem... wciąż szukam w całym tym bogactwie.
Nie żegnam się z Wami tutaj, ale - sami widzicie - piszę coraz mniej. Nie zamykam, nie kończę, nie odcinam tego jakże ważnego rozdziału. Zamierzam tu bywać, gdy będzie mi to bardzo potrzebne. I pisać.