Zanim najgorliwsi katolicy zaczną nawracać niewierzących, zanim ich potępią, nim z ambony spadną gromy – pamiętajcie: sam Chrystus otarł się o ateizm. Na Golgocie doświadczył nocy nieobecności Boga. Samotności. Opuszczenia. Bezsensu śmierci. I każdy z nas ma w swoim życiu takie noce. I każdy z nas krzyczy czasem w puste niebo.
Z której strony podejść do książki, od czego zacząć i jaki obrać kierunek – kiedy tyle w niej intelektualnego bogactwa? Kiedy odczuwam słuszność każdego stwierdzenia, poraża mnie głębia myśli, zachwyca swoboda ich wyrażania i otwartość umysłu piszącego? Jak wyciągnąć recenzyjną esencję, skrót z czegoś, co przez brak niepotrzebnych słów, spójność i kompletność - esencją już być się zdaje? Każdy wątek, akapit i zdanie jest tutaj częścią większej całości i pociąga za sobą łańcuch refleksji, w którym jedna wynika z drugiej – i pisząc o jednej zaraz o tej drugiej i trzeciej chciałoby się napisać? I czuje się żal i niedosyt, że trzeba je ominąć?
Wreszcie ktoś mi pokazał wiarę, do której warto dążyć. Wiarę dojrzałą, oczyszczoną z iluzji, banałów, stereotypów, infantylizmu, lekkomyślności, wolną od konwencji, zniekształceń katechizmowych regułek czy teologicznych formuł, których nie rozumiem. W końcu ktoś mi pokazał wiarę niewyrachowaną i nieskrępowaną kaftanem systemu prawnego[s.130]*, co nie popada w pychę i pewność zbawienia, podliczając rachunek dobrych i złych uczynków; wiarę, co nie sprowadza się tylko do lękliwej pobożności lub rutyny obrzędowości; wiarę, jaka nie boi się stawiać pytań krytycznych.
„Wiara bez pytań krytycznych zmieni się w nudną i martwą ideologię, infantylną bigoterię albo w fundamentalizm i niebezpieczny fanatyzm. Jednak sam racjonalizm pozbawiony duchowych i etycznych impulsów, wypływających ze świata wiary, stałby się podobnie jednostronny i mógłby przerodzić się w cyniczny pragmatyzm lub zgorzkniały sceptycyzm.”[s. 93-94]
Wiara, o jakiej pisze Halík, nie traktuje Boga jak głupca i nie sprowadza Go do bożka, „boga łatwej pociechy i powierzchownego optymizmu, aniołeczka stróża na naszych usługach, notorycznie uspokajającego nas, że przecież wszystko dobrze się zakończy”[s. 102] ani też do „chłodnego reżysera naszych losów”[s.101], złośliwego demiurga ingerującego w dzieje świata, ani też do okrutnego kata odpowiedzialnego za cierpienie.
I uzasadnia to wszystko czeski duchowny i cierpliwie rozjaśnia – bo nie ma w tej książce ani przecinka demagogii, ani słowa indoktrynacji. Jest niesamowita, ujmująca Wyrozumiałość Autora, który mówi zdecydowanie i pewnie, lecz niczego nie narzuca. Który potrafi nie tylko mądrze mówić, ale i mądrze słuchać innych.
„Czuję, że jestem tu przede wszystkim po to, by proponować rozumiejącą bliskość tym, którzy mają opory przed włączeniem się w szeregi rozradowanych tłumów i pod rozwinięte sztandary jakichkolwiek barw; tym, którzy zachowują dystans.”(...) U niektórych niechęć do tłumów oraz haseł i sztandarów bierze się z przeświadczenia, że prawda jest zbyt krucha, by można ją było skandować na ulicach [podkr. A.D.].”[s.20-21]
Uosobieniem postawy ateisty jest biblijny Zacheusz – ten, co wdrapał się na sykomorę, by móc ujrzeć Jezusa, ten, do którego Jezus przemówił po imieniu, by zszedł, chciał bowiem zatrzymać się w jego domu. Halík wczytuje się w traktujący o tym wydarzeniu fragment Ewangelii, by ukazać głęboką wykładnię każdego zdania, czyniąc je przyczynkiem do dalszych rozważań. W postawie celnika dostrzega mądry ateizm, wokół którego snuje rozważania.
Autor głęboko wmyśla się w postawę ateisty, szuka jej źródeł i uzasadnia je, demaskując często zbyt łatwy i powierzchowny teizm. Nie jest to jednak ani sposób usprawiedliwienia dla niewiary, ani agitowanie do ochoczego pukania w bramy kościoła. To spojrzenia w głąb i na wskroś. Inne niż wszystkie, jakie napotkałam do tej pory.
„Nie mówię ateistom, że nie mają racji, ale że brak im cierpliwości; twierdzę, że ich prawda jest prawdą niedopowiedzianą.”[s. 11]
Halík wczytując się w Pismo Święte, dochodzi do odważnego, śmiałego wniosku, że wszelkie wystąpienia Jezusa, Jego nauczanie i działanie można scharakteryzować określeniem Fryderyka Nietzschego „przewartościowanie wszystkich wartości”[zob. s.29]. Jezus jest przecież mistrzem paradoksu, a Boża logika – szalona! Wszak to ostatni będą pierwszymi, królestwo należy do ubogich, głodni będą nasyceni, kto straci życie – ten je zyska. Wszak pasterz zostawia całe stado, by szukać jednej, zabłąkanej owcy. Podążając tym tropem, ksiądz przedstawia następującą tezę: „Błogosławieni jesteście wy, na obrzeżu, ponieważ to wy znajdziecie się w centrum, w sercu!”[s. 30]. A taki punkt wyjścia nobilituje postawy: oddalonych, zdystansowanych, sceptycznych, spoglądających z wierzchołka sykomory. Jeden z tytułów podrozdziałów brzmi właśnie: „Błogosławieni, którzy stoją z dala”[s.27-37].
Kryzys, doznanie nocy Bożego oddalenia, bunt i odrzucenie Boga są wpisane w postawę wierzącego. Bo „mało co tak bardzo wskazuje na Boga i natarczywie woła o Boga, jak właśnie przeżycie Jego nieobecności”[s. 11]. „Owe chwile ciemności, chaosu i absurdu, wypadnięcia z bezpiecznej przestrzeni sensownego ładu (...)”[s.10]. To one sprawiają, że wiara dojrzewa, staje się autentyczna. „Dojrzała wiara jest zawsze zraniona bólem świata (...).”[s.112]
Ta książka zrewidowała mój stosunek do wiary, Boga, cierpienia, do codzienności i do ludzi, których w niej spotykam. Do siebie samej. Śmiało mogłabym rzec za niemieckim filozofem: „przewartościowałam wszystkie wartości” w tej materii. Wielkim zaskoczeniem było dla mnie spojrzenie na poglądy Nietzschego, (którego najczęściej znamy w wersji zwulgaryzowanej przez faszyzm), w duchu chrześcijańskim (sic!).
Przy tym wszystkim ksiądz bardzo ciekawie wypowiada się na tematy socjologiczne, jak choćby kondycja społeczeństw postkomunistycznych, mass media czy terroryzm. Jest wreszcie „Cierpliwość wobec Boga” piękną i niezwykle odkrywczą wędrówką poprzez literaturę i filozofię.
...a mój Halík wygląda tak:
***
Tomáš Halík, Cierpliwość wobec Boga. Spotkanie wiary z niewiarą, tłum. Andrzej Babuchowski, wydanie drugie, wyd. WAM, Kraków 2011.
*Cytaty pochodzą z książki (jw.), numery w nawiasach kwadratowych odsyłają do jej stron.
wydawnictwo: WAM
tytuł oryginału: Vzdáleným nablízku. Vášeň a trpĕlivost v setkání víry s nevírou
język oryginału: czeski
okładka: miękka
ilość stron: 204
moja ocena: 6/6
skąd i dlaczego: zakup własny. Książkę przeczytałam w ramach Katolickiego Klubu Dyskusyjnego w swojej parafii, z poglądami Halíka spotkałam się wcześniej w wykładach ks. dra Leszka Łysienia, któremu za to spotkanie bardzo serdecznie dziękuję.
ilość stron: 204
moja ocena: 6/6
skąd i dlaczego: zakup własny. Książkę przeczytałam w ramach Katolickiego Klubu Dyskusyjnego w swojej parafii, z poglądami Halíka spotkałam się wcześniej w wykładach ks. dra Leszka Łysienia, któremu za to spotkanie bardzo serdecznie dziękuję.
No to zaszalałaś z tymi znacznikami:PPP Po samą książkę będę bardzo chciała sięgnąć, napisałaś w tej recenzji kilka rzeczy, które akurat bardzo mnie dotyczą/dotyczyły i dlatego tym bardziej czuję się zachęcona:)
OdpowiedzUsuńPaulo, prawda zaszalałam - a i tak nie znaczyłam wszystkiego, co chciałam. Znaczniki kosztują mnie majątek, ale lubię je - są estetyczne, nie muszę bazgrolić po książkach :)
UsuńI ja tak miałam - ta książka mnie dotyczyła i dotyczy nadal. I chyba zawsze już będzie dotyczyć, bo wiara jest czymś dynamicznym, zmiennym, wciąż się dziejącym i kształtowanym.
Cieszę się, że Cię zainteresowałam.
Pozdrawiam :* :)
Ja też ostatnio stawiam na takie znaczniki, ale jak na razie tylko w książkach kucharskich:) Sprawdzają się o wiele lepiej niż pocięte kartki białego papieru:P Ale patent dobry, może zacznę go stosować również w 'normalnych' książkach, bo jak dotąd podkreślałam cytaty ołówkiem z niemałym bólem serca...:D:P Również pozdrawiam:*
UsuńWarto. Tylko kurewsko drogie są. Chyba spowodowałam wzrost popytu w pobliskich mi papierniach. :)
UsuńŚciskam!
PS: Dobrze jest wrócić.
Uwielbiam tak zaznaczać cytaty w książkach ;) Podobnie wygląda mój "Portret Doriana Graya".Sama książka jednak nie dla mnie...
OdpowiedzUsuń"Portretu..." nie czytałam, oglądałam. Z tego, co słyszałam, książka jest lepsza, bo film podobno jest przeakcentowany.
UsuńHalik chyba już zawsze będzie mi się kojarzył z ks. Łysieniem :) On często do niego nawiązuje. Jako że sam nie czytałem żadnej pozycji Halika nie mogę się jakoś głębiej wypowiedzieć, muszę to chyba jednak zmienić bo już nie pierwszy raz spotykam się z tym autorem i księdzem jednocześnie.
OdpowiedzUsuń„sam Chrystus otarł się o ateizm. Na Golgocie doświadczył nocy nieobecności Boga. Samotności. Opuszczenia. Bezsensu śmierci.” Hm, spotkałem się już z tym określeniem i jeśli jest ono skierowane tylko i wyłącznie do słów Jezusa „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” nie mogę się z tym zgodzić bo przecież to nic innego jak słowa psalmu 22 i jednoznaczny obraz modlącego się wtedy Jezusa a nie zatracającego wiarę. Być może temat wymaga szerszego omówienia, pewnie tak..
Zwrot w kierunku Nietzschego nawet mnie nie dziwi, trzeba wziąć pod uwagę fakt że wielu znanych myślicieli, wizjonerów i jednocześnie najzagorzalszych ateistów to ludzie którzy nie raz studiowali choćby teologię i nie zawsze byli z Bogiem na bakier. Z Nietzschem było podobnie, dlatego jestem ZA, by wracać do myśli ateistów ale ateistów szukających u których prawda jest jeszcze tą „niedopowiedzianą” Każdy inny ateizm wynikający często ze zwykłego braku wiedzy, wygody, lenistwa jest niegodny by się nad nim pochylać.
Dzięki Ci za obszerną wypowiedź!
UsuńO, tak, ks. Leszek często do niego nawiązuje.
Spotkałam się też z taką interpretacją słów Jezusa i wywarła na mnie wielkie wrażenie. Myślę, że jest poniekąd prawdziwa, nie sądzę, że jest to modlitwa. Chrystus doznał wtedy tego, co Halik określa właśnie "nocą nieobecności Boga". Myślę, że taka noc jest udziałem każdego człowieka.
A Nietzsche - wielki jest!
Dzięki, dzięki!
Pozdrawiam! :)
Olu, jak mi brakowało Twojej recenzji, nareszcie. :) Jak zwykle wycisnęłaś z książki to co najlepsze i umieściłaś w recenzji. A jej egzemplarz wygląda jak po ataku zakładek indeksujących. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewuś. Miło mi do Was wracać. Mnie też brakowało blogowania. Dzięki, że jesteś i że o mnie nie zapomniałaś.
Usuń"Atak zakładek indeksujących" - :-))
Uściski :*
To się nazywa mądre i wartościowe czytanie literatury:) Jak dla mnie taka literatura jest ciekawa, więc nie pogardzę, jeżeli się natknę.
OdpowiedzUsuńDanusiu, zaangażowałam się w nią dlatego, że temat jest dla mnie ważny. Myślę też, że sama w sobie jest angażująca, bo jest po prostu inna, a przy tym napisana w bardzo ujmujący sposób. Prawda, że nie jest to powieść, która wciąga i pochłania - ta książka momentami wymaga skupienia i cierpliwości. Ale warto być cierpliwym :)
UsuńDziękuję i zachęcam.
Bezcenne jest pisanie mądrego człowieka o wierze.
OdpowiedzUsuńBezcenne. I rzadkie.
UsuńDziękuję za wizytę.
Ostatnio zraziłam się do książek o tematyce religijnej, ale tą mnie zainteresowałaś, jeśli będę miała okazję, to po nią sięgnę :) Twój blog dodaję do obserwowanych, trochę się u Ciebie rozgoszczę :) W wolnym czasie zapraszam również do siebie: http://ksiazkowakrainalagodnosci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Witaj i rozgość się serdecznie! :)
UsuńDziękuję za zaobserwowanie!
Blog dodałam do zakładek, w wolnej chwili na pewno będę zaglądać, choć mało ich u mnie ostatnimi czasy.
Pozdrawiam serdecznie!
Dokładnie tak samo wyglądają moje książki Lewisa ;) Tę mam w planach (dokładnie od 15 minut ;)), bo naprawdę ciężko jest znaleźć książkę opowiadającą o Bogu w sposób niestereotypowy i przede wszystkim niezrażający do religii, dlatego warto sięgać po takie, gdy już się je znajdzie ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłam! :)
UsuńA na Lewisa sama mam chrapkę. Gdy tylko znajdę trochę czasu, piszę do Esprit z prośbą o egzemplarze recenzyjne.
Warto.
Uściski :*
Cześć! Ostatnio pisałam na temat książki Halika na swoim blogu. Postanowiłam zobaczyć co myślą o niej inni i natrafiłam na Twoją recenzję. Dla mnie też była to książka przełomowa, która zmieniła mój stosunek do wiary. Z osoby rozpaczliwie goniącej za pewnikiem i ostateczną odpowiedzią stałam się poszukiwaczem. Wbrew pozorom zapewniło mi to jakiś wewnętrzny spokój. Czytając tę książkę również odczułam ogromną wyrozumiałość autora, o której pisałaś. Mimo, że jest to wielki intelektualista i autorytet w dziedzinie teologii, miałam wrażenie, że jest mi szczególnie bliski. Miłe jest to, że wielcy kościoła katolickiego troszczą się tych wątpiących, niepewnych i żyjących gdzieś na marginesie. Czy czytałaś inne książki księdza Halika?
OdpowiedzUsuńWitaj, cieszę się, że odwiedziłaś moje skromne blogowe progi.
UsuńZgadzam się ze wszystkim, co tak pięknie i trafnie ujęłaś. Taki właśnie jest Halik - pokazuje inne oblicze wiary, nie zawsze zgodne z tym, które pokazuje nam kościół, a mimo tom czytelnik zyskuje jakąś wewnętrzną pewność, że to jest właściwy kierunek.
Czytałam jeszcze jego książkę "Teatr dla aniołów. Życie jako religijny eksperyment" - i recenzowałam go także na tym blogu (zajrzyj do spisu treści) - to druga jego książka, która wywołała u mnie wielkie WOOOOOW, czytałam zbiór wykładów "Hurra, nie jestem Bogiem!" - bardzo, bardzo polecam, taki przekrój przez całą literaturę Halika, ostatnio czytałam "Chcę, abyś był" - w porównaniu z poprzednimi książkami trochę mnie zmęczyła - trochę była trudniejsza, zawiła, ale i tak bardzo bardzo wartościowa i odkrywcza.
Pozdrawiam serdecznie!