Co łączy bezdomną staruszkę spotkaną w poczekalni u fryzjera w Poznaniu, wyprawę do Gwatemali, Wakacyjny Dom Dziecka w Brzeźnie, tradycyjne święto z kalendarza Majów, mity greckie, światowej sławy producenta gier planszowych, oszustów popełniających przestępstwa gospodarcze i niebieskawe piórka spadające z nieba...? Co może dać takie zestawienie? Krystyna Januszewska, na przykład, zrobiła z niego świetną książkę.
Marysia ma szesnaście lat i niedługo pożegna kolejny rok szkolny. Jej mama jest dziennikarką i podróżniczką. Aktualnie przebywa w Gwatemali, skąd przysyła rodzinie wiele fascynujących listów. Tata Marysi jest sławnym producentem gier planszowych. Właśnie pracuje nad wspaniałym projektem, lecz ktoś nagle krzyżuje jego plany. Dlatego pewnej nocy Marysia zostaje zbudzona przez zdenerwowanego ojca, który oznajmia jej, że są w niebezpieczeństwie i muszą natychmiast uciekać. Wcześniej ktoś mu groził, że, jeśli nie sprzeda pomysłu na swój nowy projekt, spali mu firmę i rozprawi się z jego rodziną. A właśnie tej nocy spłonął „Sezam” - fabryka owych gier.
Tata z córką wyjeżdżają z Poznania. Najpierw zatrzymują się w Hotelu „Meduza” u znajomego, a po licznych perypetiach Maryśka trafia do Wakacyjnego Domu Dziecka w Brzeźnie, niedaleko Szczecina. Po drodze poznaje Mateusza, który ma poważne problemy. Jego dom został sprzedany w nieuczciwej transakcji, a matka niesłusznie odsiaduje wyrok. Marysia postanawia sprowadzić z Poznania swojego dobrego przyjaciela, Rafała, pokładając nadzieję w jego prawniczym wykształceniu.
Tymczasem rusza sezon wakacyjny, do Brzeźna przyjeżdżają dzieci. Dziewczyna czynnie włącza się w życie ośrodka, pomagając w codziennych pracach i w opiece na sierotami. Tegoroczne wakacje z pewnością dobrze zapamięta. Problemy do rozwiązania, zagadki do rozwikłania, tęsknota za rodzicami i wiele obowiązków.
I robi się coraz bardziej ciekawie: to, co nie miało ze sobą związku, nagle zaczyna się zazębiać. Nieprawdopodobnie odległe wątki zbliżają się do siebie, ukazując czytelnikowi zupełnie nieoczywiste zależności i podobieństwa nie do pomyślenia! I wcale niczego nie wyjaśniają – stykają się po to, by jeszcze bardziej się poplątać. I tak aż do ostatnich stron. Długo można by streszczać.
W powieści odnajdzie czytelnik przygodę, odrobinę sensacji, sporo refleksji głównej bohaterki (pierwszoosobowa narracja), barwne listy z podróży od jej mamy, wątek detektywistyczny, miłosny oraz nutę fantastyki. I jestem pełna uznania dla Autorki, że potrafiła tak zgrabnie to wszystko połączyć: nie tylko w sensowną, przekonującą fabułę, lecz także w spójną stylistycznie narrację.
Wbrew nasuwającym się porównaniom nie jest to naiwna powieść przygodowa. Tu nic nie jest łatwe i nic nie dzieje się w zbyt łatwy sposób. A jeśli już zwyciężają sprawiedliwość i dobro, to zawsze pozostaje jakiś molowy ton, sprowadzający nas z obłoków na ziemię.
W dużej mierze jest to zasługa kreacji głównej bohaterki-narratorki. Ujęła mnie dojrzałość i bogactwo wewnętrzne tej rezolutnej, zadziornej, błyskotliwej nastolatki. Maryśka chodzi do szkoły plastycznej, tworzy przepiękne obrazki i rzeźby, zna gwiazdozbiory i związane z nimi legendy, mitologię grecką ma w małym paluszku, umie opowiadać piękne historie. A przy tym jest wrażliwa na cierpienie innych. Jej mądra refleksja w cudowny sposób przenika powieść.
Nie trzeba być siłaczem, by przenosić góry. By zmieniać rzeczywistość wystarczy często po prostu odrobina ciepła okazana drugiemu człowiekowi. Iskierka zainteresowania, zrozumienia, uśmiech, najmniejsze dobro ofiarowane innym – to dopiero jest moc! Potrafimy latać – jeśli tylko chcemy.
Krystyna Januszewska, Trzy światy czyli Maryśka, Anioł i szalona Muneguita, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2005.
wydawnictwo: Zysk i S-ka
okładka: miękka
ilość stron: 294
moja ocena: 5/6
skąd: Allegro! :)
okładka: miękka
ilość stron: 294
moja ocena: 5/6
skąd: Allegro! :)
No proszę jaka ciekawa lektura.Okładka nie zapowiada tego co jest w środku.
OdpowiedzUsuńPrawda? Też uważam, że ta okładka wcale nie jest zachęcająca. Gdybym nie wiedziała, czego mogę się spodziewać po autorce - raczej nie zdecydowałabym się na lekturę.
UsuńPozdrawiam! :)
Jesli jeszcze nie czytalas, to polecam dwie inne ksiazki tej autorki: "Przytulac kamienie" oraz "Niebo ma kolor zielony". Bardzo milo je wspominam, a po "Trzy swiaty..." sama chetnie kiedys siegne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo.
Imani, właśnie "Niebo ma kolor zielony" czytałam i byłam nią zachwycona! Dlatego, kiedy na Allegro upatrzyłam trzy książki Januszewskiej za 9,90 (sic!) [wśród nich także "Przytulać kamienie" :)))] - to nie wahałam się ani chwili :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za radę!
:-)
A gdzieś tam w styczniu jest recenzja "Nieba..." :)
UsuńMuszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam!
UsuńPozdrawiam!
zapowiada się tak dziwnie, że aż ciekawie :) chętnie ją poznam. tak samo jak inne powieści autorki.
OdpowiedzUsuń...prawda? Ten tytuł jest zupełnie kosmiczny! :-) A lektura - taka sympatyczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)