13 stycznia 2011

Słyszalne krajobrazy [1]: Ciężar właściwy poezji - Małe Kino [wrażenia z koncertu]

Poezja powinna targać duszą, targać nią i wprawiać w ruch, kruszyć skostniałą wyobraźnię, otwierać bramy tajemnic, zmieniać nasze wnętrza, wpływać na nasze życie. Powinna przedzierać się przez ciszę, niechęć, niezrozumienie – przez obojętność. Wybrzmiewać prosto do ludzkich serc. To liryka powinna zagłuszać prozaiczną rzeczywistość. I tak było w czwartek, 6 stycznia – poezja zagłuszyła świat! A przynajmniej Miejskie Centrum Kultury w Żywcu.

O swoich wrażeniach z koncertów Małego Kina pisałam na swoim pierwszym blogu. Często wracałam do piosenek i tekstów zespołu, który stał się częścią mojej mp3-ki i serca, od pierwszego usłyszenia. Wyjątkowość muzyki Małego Kina polega na połączeniu mocnego brzmienia z wierszami. A wiersze - jak to wiersze - zdają się szeptać, mówią głosem wyciszonym. Nie wiem, dlaczego właśnie tak postrzegam poezję – jako coś ze swej natury cichszego (a może właśnie - zagłuszonego?), delikatnego, trudniej dostrzegalnego, efemerycznego.

Na tle muzyki z kręgu tzw. poezji śpiewanej* żywiecki zespół mocno się wyróżnia. Zwraca on mianowicie uwagę inną naturę liryki.

Najogólniej mówiąc – poezja w wykonaniu Małego Kina nie jest „krainą łagodności”. To nie  kołysanka  myśli, środek na poprawę nastroju, forma wprowadzająca w stan przelotnego uduchowienia albo melancholii. Poezja to gorzka, niejednokrotnie trudna do przyjęcia prawda; świadomość, która wstrząsa. I nie znaczy to wcale, że MK zasmęca i smuci. Wręcz przeciwnie – po dawce ich muzyki chce się żyć podwójnie.

Należy też dodać, że przy tak dużym natężeniu dźwięku wiersze nie są wystawione na śmieszność ani banalność. Nie ma w nich także niepotrzebnego patosu. W swoich muzycznych interpretacjach Małe Kino osiągnęło cudny złoty środek, gdzie tekst i muzyka współistnieją, gdzie ani jedno, ani drugie nie jest w stosunku do siebie czymś podrzędnym, lecz tak samo ważnym i wartościowym, komplementarnym. Dynamika melodii, wirtuozeria muzyków, przemyślana i wyważona ciężkość rockowych brzmień w połączeniu z charakterystyczną barwą głosu wokalisty, potęgują liryczną ekspresję, tworząc na naszych oczach bardzo wyraziste, poetyckie światy.

Było pięknie, chociaż wolę słuchać tej muzyki na przestrzeniach otwartych, kiedy dźwięku nie tłumią żadne ściany. Gdy wędruje on wpośród nocy czarnej pod niebo rozgwieżdżone, gdzie śmierć i miłość pędzą wicher międzyplanetarny, gdzie gwiazdy, których nigdy nie zobaczymy...

*używając takiego określenia mam na myśli zupełnie niezasadną i błędną definicję, w myśl której "poezja śpiewana" jest gatunkiem muzycznym. Takie definiowanie jest ograniczeniem, bo zawęża ją tylko do kręgu krainy łagodności.

(w zakładce "muzyka" możliwość ściągnięcia wybranych piosenek)

7 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że brzmi bardzo ciekawie. Lubię poezję śpiewaną, chyba będę musiał się zapoznać z tym Małym Kinem, dzięki serdeczne! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem, brzmi ciekawie, ale mnie niestety nie porywa :-( nad czym ubolewam, bo obawiam się, że gdzieś na studiach zapodziała się moja wrażliwość na poezję i nie mogę jej odnaleźć. A chyba zaczynam tego potrzebować. W każdym razie w MK (w próbkach na ich stronie) czuję jakiś zgrzyt.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Jakubie - cieszę się, że zaciekawia, a jeśli muzyka Małego Kina jeszcze Ci się spodoba, to będzie to jakiś mały sukces tego bloga ;)

    @nieważsię - co do "wrażliwości na poezję" - miałam coś podobnego, nawet do całej literatury straciłam na studiach wrażliwość w pewnym momencie, ale wydaje mi się, że to nie jest kwestia wrażliwości - po prostu: powieść czyta się w jeden dzień, tydzień lub miesiąc, a wiersz - czasem całe życie.
    Dlatego uwielbiam, jeśli muzyka ułatwia mi odbiór tego, co takie trudne i nieoczywiste. A Małe Kino BARDZO mi to ułatwia.
    Ja odczuwam zgrzyty, kiedy poezję wykonuje się w stylu Piwnicy pod Baranami i sprowadza się ją do jednej dykcji muzycznej - rozmamłanego, rozciągniętego na sznurku prześcieradła, z którego woda kapie niczym łzy wzruszenia w rytm pianina i gitary, przy blasku świec. Poezja krzyczy, a kompozytorzy, zamiast jej pomóc - uciszają ją i uładzają, przez co często zostaje sfałszowana. Drugim zboczeniem w interpretacji poezji jest pójście w stronę nadmiernej teatralności podczas jej śpiewania.
    Ale każdy ma swój gust i swoje upodobania. I całe szczęście ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje ze jasny i wyraźny obraz jaki staramy się prezentować w Małym Kinie.Nawiasem mówiąc czy też pisząc,myślę że zdajesz sobie sprawę że ludzie kiedy słyszą termin"poezja śpiewana"mają na myśli kilku grzecznych chłopaczków we flanelowych koszulach grających na akustycznych gitarkach jak najciszej tylko można.My staramy się łamać ten stereotyp wkręcany ludziom już od tylu lat dlatego też tak trudno nam wyjść na szerokie wody.Dla tuzów i rządzących tym naszym raczkującym ryneczkiem muzycznym jesteśmy niewygodni,niezrozumiali,inni...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zobacz jak trudno mieli Grechuta i Niemen.Kiedy zaczęli wychodzić poza ramy poza które ludzie wychowani na piosenkach "DZIWNY JET TEN ŚWIAT","BĘDZIESZ MOJĄ PANIĄ" itp.. nie byli wstanie wyjść,nawet nie próbowali,zostali zmieceni ze sceny przez ciemnotę która nie miała ani krzty pojęcia o tym co próbowali przekazać w swojej nowej,nie co innej twórczości,owszem,trudniejszej ale przez to wyrafinowanej,pretendującej do klasyki gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Danielu, cała przyjemność po mojej stronie ;). Ja po prostu tak odbieram waszą muzykę, do mnie ten przekaz trafia.
    Gusta są różne, nie chcę popadać w uogólnienia i przekreślać wszystkich innych muzyków, którzy podjęli się muzycznej interpretacji poezji - mam też swoich ulubionych wykonawców i piosenki z kręgu krainy łagodności, w klimatach obciekającego prania i "chłopaków we flanelowych koszulkach" (ŚWIETNE :D :D).
    Denerwuje mnie tylko, że "poezja śpiewana" kojarzy się właśnie tak, jak napisałeś, że poezję próbuje się wyciszać albo dobijać bezmyślnie komponowaną muzyką.
    Lubię, jak interpretacja muzyczna wynika z tekstu - ot, co. A np. "Ludzieńków" nie wyobrażam sobie inaczej, jak w Waszym wykonaniu!
    Więc - z niecierpliwością, gryząc paznokcie, wyczekuję kolejnej płyty ;)) !!

    OdpowiedzUsuń
  7. A propos - porównanie do "rozmamłanego, rozciągniętego na sznurku prześcieradła, z którego woda kapie niczym łzy wzruszenia w rytm pianina i gitary" z poprzedniego komentarza w sposób pośredni jest autorstwa H., ja go tylko rozwinęłam :>
    H. zawsze ma fajne porównania ;) ;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdą wypowiedź, za czas poświęcony na lekturę, za nasze wirtualne spotkanie! Komentarze są moderowane - mogą pojawić się z opóźnieniem.
*
Nie publikuję: SPAMU, wypowiedzi obraźliwych, wulgarnych, sprzecznych z zasadami netykiety. Z powodu nadmiaru SPAM-u wyłączam możliwość komentarzy anonimowych.