Łużyce, koniec XVII wieku. Dwunastu młynarczyków. Koraktor, kodeks piekieł, z którego chłopcy pobierają nauki od swojego Mistrza. Pan Kum, nieznajomy woźnica, co zjawia się podczas każdego nowiu z tajemniczym załadunkiem, by skorzystać z martwego, nieużywanego kiedy indziej mlewnika. Kantorka intonująca pieśń wielkanocną głosem najczystszym i najpiękniejszym.
Umarli, o których nie można pamiętać. Miejsce, z którego nie sposób uciec. Słowo, którego nie da się cofnąć...
Krabat, czternastoletni chłopiec, sierota, przywołany przez tajemniczy głos słyszany we śnie, postanawia odnaleźć młyn na Koźlim Brodzie. Rezolutny chłopak nie obawia się ostrzeżeń innych i w końcu przekracza jego próg. Spotyka tam jednookiego młynarza i zgadza się zostać jego uczniem. Poznaje pozostałych czeladników i reguły obowiązujące wśród nich. Z czasem przekonuje się, że nie jest to zwyczajne miejsce, w którym naucza się sztuki młynarskiej. Jednooki mężczyzna jest bowiem Mistrzem czarnej magii, a młyn – czarnoksięską szkołą.
„Istnieje jeden rodzaj czarowania, którego mozolnie trzeba się uczuć: to ten, o którym mówi Koraktor, znaki za znakami i formułki za formułkami. Ale poza tym istnieje jeszcze drugi rodzaj czarowania, który rodzi się z głębi serca: z troski o kogoś, kogo się kocha.”[s. 225]*
*
Akcja obejmuje trzy lata pobytu bohatera we młynie. Biegnie szybko, nie zatrzymując się na szczegółowych opisach czy rozbudowanych portretach wewnętrznych. Narracja daje nam zarys, kontur zaledwie, który dopełnić musimy już sami. Szkic to jednak bardzo sugestywny, sugerujący, jakich barw należy użyć, w jakich kształtach zamknąć linię, czym wypełnić powieściowy horyzont. Bohaterowie są wyraziści i charakterystyczni, mimo że tak naprawdę wiemy o nich niewiele: to, co do dalszego biegu zdarzeń konieczne.
Zagadkowa to opowieść, nie odkrywająca wszystkiego od razu. Czytelnik godzi się na tę niewiadomą, rozkoszując się stopniowym jej poznawaniem. Wiele tu przestrzeni dla domysłów. Szybko biegnąca akcja w połączeniu z niesamowitym klimatem tajemnicy to znakomita inspiracja dla wyobraźni.
Można by zarzucić „Krabatowi” zbytnią skrótowość, która uwidacznia się zwłaszcza na końcu. Wobec piętrzącej się już od pierwszych rozdziałów ciekawości odbiorcy, zakończenie spada nań zbyt szybko, pozostawiając niedosyt. Brakowało mi jego należytego wyeksponowania, nadania mu doniosłości.
Koloryt tej powieści tworzy noc. Mrok, czerń, cień. Posępność, chmurność, groza. Znakomicie oddaje ten klimat szata graficzna książki, która sprawia, że stajemy się uczestnikami przedstawionego świata już po zetknięciu z okładką. Jestem pełna uznania dla talentu Pani Katarzyny Bajerowicz.
Można pokusić się o metafory. Młyn niczym okrutna machina, w którą wtłoczony jest los człowieka. Przerażający fatalizm płynącego w nim czasu.
„Młyn znowu miele – pomyślał Krabat. – Czas płynie dalej”[s.89]
Niepokojąca siła oddziaływania zła, ludzka bezsilność wobec niewzruszonych reguł. I ciepłe promienie przyjaźni i miłości, co przedzierają się przez ciemność. Choć tyle tu mroku – przesłania są jasne.
Otfried Preussler, Krabat, tłum. Janina Zeltzer i Krzysztof Radziwiłł, Wydawnictwo Bona, Kraków 2011.
*Cytaty pochodzą z książki (jw.), numery w nawiasach kwadratowych odsyłają do jej stron.
wydawnictwo: Bona
tytuł oryginału: Krabat
tytuł oryginału: Krabat
język oryginału: niemiecki
okładka: CUDNA! - 6/6! (moja jest miękka, ze skrzydełkami. Istnieje także twarda)
ilość stron: 350
moja ocena: 5/6
skąd: zasoby domowych półek. Wybór własny, w ramach nagrody za recenzję miesiąca w Selkarze :-).
ilość stron: 350
moja ocena: 5/6
skąd: zasoby domowych półek. Wybór własny, w ramach nagrody za recenzję miesiąca w Selkarze :-).
No nie mogę, mam tak straszliwą ochotę na tę książkę, że chyba nie wytrzymam! W dzieciństwie miałam tę baśń i bardzo ją lubiłam, więc z sentymentu i dla cudownych ilustracji po prostu muszę ją mieć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Isadora, to tym bardziej polecam! Warto mieć na półce tak starannie wydaną książkę i do niej wracać.
UsuńTakże pozdrawiam! :)
Czuję się zachęcona. A okładka rzeczywiście niezwykła. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrawda, że niesamowita? :) Cieszę się, mam nadzieję, że wpadnie w Twoje ręce.
UsuńPozdrowienia!
Aż mi się klimat tej książki udzielił..:)
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że nie wpadłaś w mroczne odmęty jakieś? :-) Klimat ta książka ma, oj, ma.
UsuńDzięki, miło mi :)
Czuję niesamowity klimat - coś mi się wydaje, że trzeba będzie się za nią dobrze rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńWarto! :)
UsuńPozdrawiam!
Ooooo. Umknęła mi ta książka. Ale po Twoim tekście już widzę, że chcę przeczytać. Okładka jest zachwycająca (*___*)
OdpowiedzUsuńOj, zachwycająca...:)
UsuńDzięki, Luizo.
Uściski!
Ha, dobrze zapamiętałam! To dzięki Tobie i Twojej recenzji przeczytałam tę książkę! To znaczy i tak miałam ją w planach, ale Ty przekonałaś mnie ostatecznie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadora, ja tak mało recenzuję, że łatwo zapamiętać ;-)
UsuńA poważnie - dziękuję! Bardzo, bardzo się cieszę, że zachęciłam!
Uściski :*