Maria – ucieka w pracę, obowiązki, pomoc innym, altruizm. Wanda – w swoje wyimaginowane choroby. Natalia – w książki i muzykę. A Stasiek – w alkohol... Bo jak tu nie uciekać przed takim światem.
Trzy starsze panie o wyrazistych charakterach. Wanda, przewrażliwiona na swoim punkcie hipochondryczka. Jest zawiedziona, gdy nie potwierdzają się diagnozy jej śmiertelnych chorób, najchętniej wykupiłaby całą aptekę, a gdyby miała zwierzaka, nosiłby imię Posterisan lub Melatonina. Nieco złośliwa kobieta o mocnym charakterze, obdarzona ciętym językiem i darem snucia nieskończonych dygresji. Pani Maria, jakby zupełne przeciwieństwo Wandy: cicha i pokornego serca, nieśmiała, przesadnie ostrożna. Nie potrzeba jej wiele do szczęścia, gotowa jest umrzeć z głodu, byle tylko mogła nakarmić swoje „bidulki" - bezdomnych zimujących na działkach. I Natalia, emerytowana nauczycielka, rozkochana w muzyce klasycznej i literaturze. Najchętniej spędziłaby cały dzień w księgarni, wzdychając do książek, na które nie wystarcza pieniędzy. Choć wymieniona przeze mnie jako ostatnia, w zasadzie to ona jest główną bohaterką.
Ledwo wiążą koniec z końcem, coraz mniej rozumieją świat, coraz bardziej odczuwają, że są tu niepotrzebne. Cieszą się z małych rzeczy: przespanej nocy, niewielkiego zapasu węgla, szczęśliwie pokonanych schodach na trzecie piętro. Bliscy ludzie stali się dalecy albo już ich nie ma. Ciąży im samotność.
„Wszyscy sprawiali wrażenie, jak gdyby bardzo się spieszyli do swoich spraw, interesów, domów, miejsc pracy. Stojąc na środku chodnika, [Natalia] przyłapała się nagle na tym, że obserwuje ich z zazdrością. Zazdrościła im pośpiechu, niepokoju, energii w przebijaniu się przez sprawy i trudy chłodnego poranka. Zazdrościła im życia.”[s.11]*
„Przyzwyczaiła się już do tego [Natalia], że z wyjątkiem małej grupy ludzi i bezdomnego psa – jest dla innych niewidzialna, a jej obecność na ulicy, czy w jakimkolwiek innym miejscu, nie ma najmniejszego znaczenia.”[s. 28]
Staruszki przyjaźnią się ze Staśkiem, młodym człowiekiem, absolwentem filozofii, którego los popchnął w bezdomność. Znały jego matkę, która przed śmiercią miała tylko jedno życzenie: żeby Stasiek miał cudowne życie.[s.20]
Szara, nijaka i gorzka codzienność bohaterów niespodziewanie się zmienia. W życiu Natalii pojawia się pewien intrygujący starszy pan, zaś Marysia i Stasiek znajdują całkiem sporą sumę pieniędzy...
Teresa Anna Aleksandrowicz porusza trudne tematy starości i bezdomności w sposób niezwykle lekki. I nawet jeśli w niektórych momentach nazbyt zbliża się w stronę komedii, przejaskrawia cechy charakteru swoich bohaterek i przeakcentowuje wydźwięk zdarzeń – to zabiegi przemyślane i celowe, w których nie widać sztuczności, niekonsekwencji ani słabości twórczego warsztatu. Bez nich byłaby ta powieść ponurym dramatem, z nimi - jest niebanalną, ciepłą i mądrą historią: ze szczyptą komedii i odrobiną bajki - a jednak wcale nie przesłodzoną, wciąż cierpką.
Nie ma tu wielkich odkryć, rewolucyjnych przemyśleń, a pogłębienie refleksji nad sprawami oczywistymi. Oto zwykła rzeczywistość, której nie trzeba daleko szukać: odczłowieczający świat ogarnięty konsumizmem, ludzie okuci w cynizm i obojętność, nie umiejący dostrzec dobra, myślący stereotypami. Ludzie uciekający przed tym, co wartościowe, przekonani, że wszystko można kupić. A to miłość, przyjaźń, drugi człowiek dają nam poczucie pełni, sprawiają, że niczego już nie potrzebujemy. Banały? Może. Ale jak piękny byłby świat, gdybyśmy nie lekceważyli banałów.
Ta książka uwrażliwia. Bez ostentacyjnego moralizatorstwa. Mimochodem, po prostu – roztapia lód na sercach.
Teresa Anna Aleksandrowicz, Cudowne życie Staśka i innych aniołów, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2011.
*jw., s. 291
**Cytaty pochodzą z książki (jw.), numery w nawiasach kwadratowych odsyłają do jej stron.
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
okładka: miękka
ilość stron: 432
moja ocena: 4,5/6
skąd: wypożyczyłam zachęcona cudowną recenzją Danusi.
Książkę czytałam zaraz po premierze i miło ją wspominam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
:)
Usuńja trochę opóźniona, ale wspominać będę równie miło.
czytałam już jakiś czas temu i pamiętam, że mnie zasmuciła, ta książka wzrusza. Pokazuje świat jakim jest a jakim go widzieć nie chcemy, odwracając oczy od tych co starsi, samotni i potrzebują naszego człowieczeństwa...
OdpowiedzUsuńWłaśnie... Jak uciekamy od tej prawdy i biegniemy byle gdzie...
UsuńOwszem, jak najbardziej może wzruszać, choć ja akurat tego nie doznałam. Ale zasmucenie, mądra refleksja, ciepło na sercu - owszem.
Dziękuję za Twój głos! :)
Roztapia lód na sercach, mówisz?:) No to wiem nawet komu bym tę książkę podarowała... :)
OdpowiedzUsuńEwo, roztapia. Buzia sama się śmieje w czasie czytania.
UsuńTo chyba szczególna osoba, ta, którą chcesz obdarować...^^
Uściski;*
To już kolejna dobra recenzja tej książki, dlatego mam ją na oku. Przywędruje do mnie z pewnością.:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodoba. Ma kilka wad, ale jakoś zupełnie mi nie przeszkadzały. Książka z tych lżejszych, które jednak sięgają w głąb. Pozostawiają ślad.
UsuńPozdrawiam,
dziękuję.
Ciepła i mądra historia? To dobrze. Chyba brakuje nadal, w dzisiejszym świecie, takich książek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie xD
Tego, czy brakuje nie wiem. Szukam, wybieram, filtruję. Bo wiem na pewno, że czasem człowiekowi takich historii brakuje. Mnie była potrzebna i spełniła swoją rolę :).
UsuńPozdrawiam ciepło! :)
Wydaje mi się, że chyba nie słyszałam nic o tej książce, do tej pory. Jednak wydaje mi się interesująca - lubię takie tematy. Może skuszę się! :)
OdpowiedzUsuńJa dowiedziałam się od Danusi z Książek Zbójeckich. Też wcześniej nie słyszałam. Warto się skusić!
UsuńPozdrawiam! :)
Przydałaby mi sie taka ciepła i mądra powieść, brakuje mi cos ostatnio takiej literatury :
OdpowiedzUsuńWięc serdecznie polecam Staśka :)
UsuńTeż tak ostatnio mam - potrzebę czytania czegoś ciepłego, lżejszego.
Pozdrowienia!
mam od jakiegoś czasu w planach tę książkę, ale zabrać się za nią nie mogę, a widzę, że daje do myślenia i porusza ważny temat, także muszę szybko nadrobić braki :)
OdpowiedzUsuńMagdo, nadrabiaj czym prędzej, bo jest właśnie tak, jak piszesz! :)
UsuńDziękuję Ci za znalezienie czasu na odwiedziny.
Serdecznie pozdrawiam!
Zawsze czuję radość i równocześnie emocje, kiedy ktoś przeczyta coś, co poleciłam... Cieszę się, że książka ci się podobała. To taka baśń o naszych czasach, ale w sumie - jak bardzo podnosi na duchu!!
OdpowiedzUsuńO, znalazłaś :-)
UsuńWielkiej mi ochoty narobiłaś swoją recenzją i, choć długo to trwało, nie zawiodłam się.
Podobała się i bardzo podniosła na duchu. A ile się uśmiałam w trakcie lektury! :-)
Dzięki, pozdrawiam mocno!
Jasne, że znalazłam. Subskrybuję twój blog;))
Usuń:-))
UsuńPrzyznam, że okładka mnie intryguje i pewnie gdybym ją zobaczyła w księgarni odrazu bym ją kupiła.
OdpowiedzUsuńPrawda, okładka bardzo klimatyczna i intrygująca.
UsuńPozdrawiam!
książkę czytałam już jakiś czas temu i do dziś bardzo mile ją wspominam. patrząc na okładkę trudno wywnioskować czego się po niej spodziewać, a tu takie pozytywne zaskoczenie.
OdpowiedzUsuńZgadza się :)
UsuńPozostawia wiele ciepła.
Warto było.
Pozdrawiam serdecznie!
Choć obyczajówki nie zawsze mnie ciągną do siebie to ta wyjątkowo mnie urzekła, a może to Twoja recenzja właśnie takie wrażenie we mnie wzbudziła... mniejsza o to ważne, ze skutek jest taki, że poszukam tej książki :):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
To się cieszę :)
UsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
Serdeczności! :)
A ja pożyczę zachęcona Twoją recenzją :) Lubię książki obyczajowe, o starości też lubię. Mam nadzieję, że będzie w bibliotece.
OdpowiedzUsuńTo miło mi, miło :)
UsuńTo tak, jak ja - obyczajowe uwielbiam, zwłaszcza te, które poruszają niełatwą tematykę. A ta jest głęboka i zabawna jednocześnie.
Życzę, żeby biblioteka miała :)
Pozdrawiam!