Zło doznawane od innych zmienia człowieka w kamień.
Niewzruszona, doskonale obojętna kamienna materia znieczula i chroni. Takie
życie jest łatwiejsze, ale czy szczęśliwsze...?
„Pukam
do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie.
Chcę wejść do twego wnętrza,
rozejrzeć się dokoła,
nabrać ciebie jak tchu.
- Odejdź - mówi kamień. -
Jestem szczelnie zamknięty.(...)”*
- To ja, wpuść mnie.
Chcę wejść do twego wnętrza,
rozejrzeć się dokoła,
nabrać ciebie jak tchu.
- Odejdź - mówi kamień. -
Jestem szczelnie zamknięty.(...)”*
Do swojego świata szczelnie otoczonego murem letargu Maria
nie wpuszcza nikogo. Nie wpuszcza tam swoich bliskich: męża, siostry ani
lekarzy. Wycofała się z życia i powędrowała w krainę snu. Z jakichś powodów nie
chce wracać.
Szukanie owych powodów jest osią
fabularną powieści Krystyny Januszewskiej. Odtwarzanie dawnych i niedawnych zdarzeń, przybliżenie osób w nich uczestniczących, ich charakterów i
wzajemnych relacji. Poznajemy więc Marię, jej męża, Jerzego, siostrę Annę,
współpracownika, profesora Brzeskiego i doktora Szyca, do kliniki którego trafia
bohaterka w ciężkiej depresji.
Co musiało się wydarzyć, że
silna, pełna pasji i energii kobieta znalazła się w takim stanie? Jak straszne
musiały być jej ostatnie doświadczenia? Kto jest za nie odpowiedzialny?
Autorce udało się stworzyć
skomplikowaną i nieprzewidywalną akcję ze świetnym wątkiem detektywistycznym. Trudno tu o jakikolwiek trop. W pewnym momencie
wydaje się, że pytania dręczące lekarzy i rodzinę
pacjentki pozostaną niewyjaśnione.
*
W narracji dominują opis i
refleksja. Każde zdarzenie jest pretekstem do szeregu rozważań. I choć jest to cecha, którą w
prozie uwielbiam, tutaj bardzo mnie zmęczyła. Wielokrotne peryfrazowanie jednej
myśli, mówienie wciąż tego samego, ale innymi słowami, niepotrzebne ubieranie
rzeczywistości w środki stylistyczne. Język jest piękny i szlachetny, lecz dla
mnie - nużący. Narrator zbyt często kazał mi zatrzymywać się w jednym miejscu i skupiać uwagę na scenach, które niewiele
wnosiły do rozwoju akcji. Nie porwały mnie wspomnienia i domysły bohaterów ani
szczegółowe opisy sytuacji. Zgubiłam się w analogiach, nie
odkryłam wszystkich związków między elementami świata przedstawionego. Nazbyt
długo czekałam na przełom. Zabrakło lekkości w tej przygnębiającej, sennej
opowieści. A może zwyczajnie jest dla mnie za trudna, a fakt, że czytałam
ją w trudnym okresie nie
sprzyjał entuzjazmowi odbioru?
*
Intrygujący tytuł można interpretować na różne sposoby.
Sam kamień jest nośnikiem wielu znaczeń. Maria zapatrzona jest w przeszłość
(zawodowo zajmuje się badaniem starodruków), ma ormiańskie pochodzenie, a
Armenia to kraj „beznadziejnie górzysty” i „niesamowicie kamienisty.”[s.123]*** Maria „kochała wszystko, co było wytłoczone lub wykute z kamienia. Twardość kamiennej bryły, gładkość
wypolerowanej skały była dla niej najczystszą formą”[s.14]. I wreszcie: „Maria
też była podobna do kamienia. Chłodna i prosta w formie, wewnątrz której
drzemało serce wulkanu, poskramianego jedynie godzinami rozmyślań(...).”[s.15] Jest motyw rzeźbiarza, jest i Bóg rzeźbiarz.
A ja miałam jeszcze inne
skojarzenie. Już na samym początku czuwania nad łóżkiem nieprzytomnej pacjentki
na myśl przyszedł mi się wiersz „Rozmowa z kamieniem” Wisławy Szymborskiej. I
może jest to nadinterpretacja i jego, i niniejszej powieści, ale stan, w jaki
zapadła główna bohaterka wydał mi się podobny do hermetyzmu i doskonałej autonomii
kamienia, bytu „szczelnie zamkniętego”. Oba utwory łączy niezgłębiona osobność**, do
której nikt ani nic nie ma dostępu. Tajemnica, której nie można przeniknąć.
„(...) Możesz mnie
poznać, nie zaznasz mnie nigdy.
Całą powierzchnią zwracam się ku tobie,
A całym wnętrzem leżę odwrócony.”
Całą powierzchnią zwracam się ku tobie,
A całym wnętrzem leżę odwrócony.”
*
Walorem tej książki są niewątpliwie rozmowy, do
których skłoniła bohaterów choroba Marii. Traktują między innymi o różnicach w męskim i kobiecym
sposobie postrzegania, o Armenii, o mitach na temat stworzenia świata, o matriarchacie i patriarchacie, o słabości medycyny wobec chorób psychicznych, o recepcie na pokochanie życia, o doskonaleniu bytu kosztem zubożenia ducha, o umyśle ludzkim wymykającym się naukowym klasyfikacjom. To, co jest porażką medycyny,
jest zarazem wolnością człowieka.
„-To jest wspaniałe, że nasz mózg
pozostawia sobie pewien margines swobody i nie chce być sterowany.”[s.134]
„W chorobach układu nerwowego
trudno ustalić szybką diagnozę. (…) Badania laboratoryjne, prześwietlenia,
miejsca, które można dotknąć, zmierzyć, organy, które da się usunąć, to nie
dotyczy chorób ludzkiej duszy.”[s.37]
*
„Przytulać kamienie” to trudna
powieść. Nie porwała mnie całkowicie, ale, mimo tego, zachęcam do lektury.
Zapewniam, że nie wyjdziecie z pustymi rękoma.
Krystyna Januszewska, Przytulać
kamienie, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2002.
*Wisława Szymborska „Rozmowa z kamieniem”
**Zdaję sobie sprawę z wielości odczytań wiersza Szymborskiej. Dla mnie jednak od pierwszego przeczytania istnieje i takie.
***cytaty pochodzą z
książki (jw.), numery w nawiasach kwadratowych odsyłają do jej stron.
wydawnictwo: Zysk i
S-ka
okładka: miękka
ilość stron: 237
moja ocena: tym razem 4/6
skąd: z domowej półki, na którą trafiła z Allegro! :)
okładka: miękka
ilość stron: 237
moja ocena: tym razem 4/6
skąd: z domowej półki, na którą trafiła z Allegro! :)
Powiesc zrobila na mnie ogromne wrazenie o dosyc wysoko ja oceniam. Dzieki niej siegnelam takze po inne ksiazki tej autorki i nie zawiodlam sie.
OdpowiedzUsuńKsiążka z pewnością warta uwagi i głębszej refleksji, nie wiem jednak, czy podołałabym jej w obecnym stanie ducha...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
No ja właśnie czytałam ją w dość przygnębiającym czasie i bardzo mnie zdołowała. A uwagi jest warta, więc może polecam Ci w bardziej pogodne dni?:)
UsuńI życzę, żeby zaświeciło u Ciebie słoneczko! :*
Pozdrawiam ciepło!
Imani, bo ta powieść robi wrażenia. Jest oryginalna, inna. Tyle że do mnie nie trafiła w stu procentach, nie trafiła tak, jak dwie poprzednie powieści Pani Januszewskiej. Z pewnością zasługuje na uwagę.
OdpowiedzUsuńA to, że oceniłaś ją tak bardzo wysoko, może świadczyć tylko o tym, że to ja się pomyliłam w jej ocenie - bo odebrałam ją nie tak, jak trzeba [co w recenzji zasygnalizowałam].
I cieszę się, że Tobie się podobała :)
Pozdrawiam!
Książkę posiadam, więc na pewno ją przeczytam. Tylko jeszcze nie wiem kiedy;))
OdpowiedzUsuńJak jest już na półeczce, to fajnie :)
UsuńPrędzej czy później przeczytasz. Zachęcam! :)
Dziękuję za komentarz!
Pozdrawiam! :)
Początkowy cytat w twojej recenzji bardzo mnie ujął. Jeśli cała książka utrzymana jest w tak refleksyjnym klimacie, to ja chętnie ją przeczytam, choć przyznam, że mam nieco obawy, czy aby „Przytulać kamienie” nie okażą się zbyt monotonne w treści, skoro ty odczuwałaś znużenie. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie.
OdpowiedzUsuńCyrysiu, w bardzo refleksyjnym klimacie :). Rzeczywiście lektura była dla mnie nieco monotonna, bo przed długi czas nic się nie działo, ale z drugiej strony czytałam, że niektórych ten zahipnotyzował język tej książki. Z pewnością warto spróbować.
UsuńPozdrawiam!! :)
Jaka szkoda...Tak pięknie się zapowiadała z początku Twojej recenzji. Ech...
OdpowiedzUsuńTeż poniekąd żałuję, bo sama bardzo nastawiałam się na wiele. Ale czytałam także mnóstwo entuzjastycznych recenzji, więc możliwe jest, że to tylko kwestia różnicy w odbiorze :) Skrajnej :)
UsuńUściski! :)
Każda twoja recenzja to świetne, trafione w punkt refleksje. Piszesz wybornie, a każda książka, którą polecasz wydaje się być kapitalna. Ta również!
OdpowiedzUsuńAvo_lusion kochana! :) Wielkie Ci dzięki za podniesienie mnie na duchu - bo choć rzeczywiście się staram, by było tak, jak piszesz i takie pisanie daje mi satysfakcję, to nie zawsze wychodzi tak, jak chcę. A akurat ta recenzja szła mi ciężko i jest w moim odczuciu mało spójna; moja interpretacja jest chyba trochę naciągnięta, ale, myślę sobie, że to mają być moje wrażenia, szczere wrażenia: nawet, jeśli ostateczna ich forma nie jest doskonała. Trudniej recenzuje się też książki, które nie zachwycają tak bardzo. Mimo wszystko uważam, że jest to wartościowa lektura i z szacunku do Autorki chciałam o niej napisać :)
UsuńTo samo myślę o Twoich recenzjach :)
Dziękuję :*
Kiedy przeczytasz swoją recenzję za jakiś czas, uznasz, że jednak jest spójna. Po prostu sama musisz się z nią oswoić, ja tak często mam.
Usuń:) to pocieszające. Pozostaje mi tylko Ci zaufać :)
UsuńPozdrawiam raz jeszcze i miłego weekendu!