"W tej ciemności odpoczywam,
niegotowa na światło, które wschodzi
dzień po dniu
i wzywa do współudziału.
Czarny jedwabiu, chroń mnie.
niegotowa na światło, które wschodzi
dzień po dniu
i wzywa do współudziału.
Czarny jedwabiu, chroń mnie.
(...)"*
„Odkąd sięgam pamięcią, mieszkałam w trzydziestu dwóch
domach i wszystkie miały jedną wspólną cechę – hałas: autobusy, hamulce,
przejeżdżający w pobliżu pociąg. W środku liczne telewizory, pikanie
mikrofalówek i podgrzewaczy do butelek, dzwonek do drzwi, przekleństwa,
przekręcane zasuwki. Potem były odgłosy innych dzieci: płaczące niemowlaki,
wrzaski rozdzielanych rodzeństw, skowyt spod zimnego prysznica, kwilenie
mającej koszmarny sen współlokatorki.”[s.57-58]**
Oto przeszłość Victorii: tułaczka od jednej rodziny
zastępczej do drugiej. Zawiedzione nadzieje, zranione uczucia, ból odrzucenia,
rosnące poczucie własnej beznadziejności i winy. Dzieciństwo bez dzieciństwa.
Pewnego dnia bohaterka trafia do Elizabeth. U niej jest
inaczej, choć na początku dziewczynka usiłuje zrobić wszystko, by obrzydzić
kobiecie samą siebie. Taka już jest – w ten sposób chroni się jej poraniona
dusza przed kolejnymi skaleczeniami. Atakuje pierwsza, sprawia ból na
zapas. Lecz Elizabeth jest zaskakująco nieugięta i nie zraża się kolejnymi
wybrykami małej buntowniczki. Ale niech Victoria sama wszystko Wam opowie.
Bo jej opowieści nie zastąpi żadna inna.
*
A teraz Victoria staje przed
dorosłością. Przekracza jej próg samotna, zdruzgotana, z brakiem
pieniędzy, mieszkania i pracy. I jeszcze z czule pielęgnowaną miłością do
kwiatów. Tylko tyle i aż tyle.
„Teraz, gdy byłam dorosła, moje
nadzieje na przyszłość były bardzo nieskomplikowane – chciałam być sama i
otoczona kwiatami.”[s.29]
To dzięki imponującej wiedzy o
roślinach, talentowi do układania bukietów, umiejętności obchodzenia się z
kwiatami oraz znajomości ich sekretnych znaczeń – Victoria dostaje pracę w kwiaciarni. Zrobione przez nią wiązanki zmieniają życie klientów, jakby wyszły
spod ręki dobrej czarodziejki. Ale niech ona sama wszystko Wam opowie. Bo
moje słowa są za małe. A w jej słowach słychać cierpienie. I inny jest świat
przedstawiony takimi słowami.
Bohaterka z pasją roztacza
wokół siebie piękno i dzieli się nim z innymi, lecz uparcie odmawia prawa do rozkwitu ogrodowi swojej
duszy. Nie dopuszcza do niej promieni. Uważa, że bez korzeni jest nikim i nie
może ofiarować światu niczego dobrego.
"(...)
Potrzeba mi więcej nocy, nim otworzę
oczy i serce
na olśnienie. Muszę jeszcze
rosnąć w ciemności jak korzeń,
niegotowy, niegotowy na pewno."*
oczy i serce
na olśnienie. Muszę jeszcze
rosnąć w ciemności jak korzeń,
niegotowy, niegotowy na pewno."*
Lecz miłość rodzi się i wzrasta w każdych
warunkach: na jałowej ziemi, na skale, w czasie najczarniejszych nocy. Nie zależy od genów, nieszczęśliwego
dzieciństwa, pechu, niedobrego losu, złych zbiegów okoliczności. Nie potrzebuje korzeni, by
wzrastać. Miłość zmienia bieg historii, wyzwala z zamkniętych kręgów, wytrąca z
błędnych kół, wyprowadza ze ślepych ulic. Nie zna granic. Ocala bezwarunkowo.
Czy Victoria odkryje tę
prawdę? Czy zdecyduje się na walkę o siebie i ludzi, których spotka na swojej
drodze? Czy będzie potrafiła zmierzyć się z przeszłością? Czy pozwoli
rozkwitnąć swemu ogrodowi? Czy pomoże dojrzeć nadziei? Czy otworzy oczy i serce na olśnienie...?
Posłuchajcie jej opowieści.
Jest prosta i szczera. Chłonie się ją każdym fragmentem serca.
Vanessa
Diffenbaugh, Sekretny język kwiatów, tłum. Małgorzata Miłosz, wyd. Świat
Książki, Warszawa 2011.
*W
recenzję wpleciony jest wiersz Denise Levertov „Przepaska na oczy” w przekładzie Czesława Miłosza (podzielony na dwa
fragmenty).
Fotografie kwiatów - Oleńka.
wydawnictwo: Świat
Książki
tytuł oryginału: The Language of Flowers
tytuł oryginału: The Language of Flowers
język oryginału: angielski
okładka: miękka ze skrzydełkami
ilość stron: 400
moja ocena: 5/6
ilość stron: 400
moja ocena: 5/6
skąd: Zakupy. A co mną powodowało przy jej
wyborze? Ano przepiękna recenzja Danusi.