Oddaję
głos innym
Czytam powieść Wiesława Myśliwskiego i jak zwykle
zdumiewa mnie moc słów. Mistrz siada nad pustą kartką papieru, wsłuchuje się w
jakiś tajemniczy, jemu tylko słyszalny nurt i spisuje jego szmery. Słowa same
go wiodą, jedno po drugim, lekko, nieprzewidywalnie, bez wcześniejszych planów
- jakby ktoś mu je szeptał. Słowo rodzi słowo, wątek wiedzie w inny wątek,
jedna opowieść zawiera kolejną, jeden bohater przywołuje drugiego. Rwący nurt słów. Jak to jest, że kiedy pisze o najzwyczajniejszych sprawach w naszym ludzkim języku, mimochodem wysławia coś
z tajemnicy bytu, z jego niezgłębionych zagadek? Jakże mocno wsłuchany jest w
świat, który tworzy, jak bardzo w nim zanurzony!
W „Ostatnim rozdaniu” pisarz uważnie wsłuchuje się w ludzkie głosy. To żadne novum – wszak w jego powieściach narrator zawsze cierpliwie słuchał i chętnie oddawał głos Innym. Jednak tu Inni ludzie zajmują miejsce szczególne. Właściwie jest to książka o nich i o ich miejscu w życiu głównego bohatera.
Ten Inny
Motywem, wokół którego skupia się narracja, jest opasły notes, gdzie bohater wytrwale zapisuje personalia. Teraz postanawia je uporządkować. „Porządek” jest ważnym słowem w tej prozie, wszak „można by powiedzieć, że robienie porządków stanowi w jakimś stopniu o naszym poczuciu istnienia. Porządkujemy, co się tylko da.”[s. 17]* W „Traktacie o łuskaniu fasoli” narrator zwraca się do tajemniczego rozmówcy: „Nie wiem, czy się pan ze mną zgodzi, ale porządek zmienia nasze życie w los”[1].
W „Ostatnim rozdaniu” pisarz uważnie wsłuchuje się w ludzkie głosy. To żadne novum – wszak w jego powieściach narrator zawsze cierpliwie słuchał i chętnie oddawał głos Innym. Jednak tu Inni ludzie zajmują miejsce szczególne. Właściwie jest to książka o nich i o ich miejscu w życiu głównego bohatera.
Ten Inny
Motywem, wokół którego skupia się narracja, jest opasły notes, gdzie bohater wytrwale zapisuje personalia. Teraz postanawia je uporządkować. „Porządek” jest ważnym słowem w tej prozie, wszak „można by powiedzieć, że robienie porządków stanowi w jakimś stopniu o naszym poczuciu istnienia. Porządkujemy, co się tylko da.”[s. 17]* W „Traktacie o łuskaniu fasoli” narrator zwraca się do tajemniczego rozmówcy: „Nie wiem, czy się pan ze mną zgodzi, ale porządek zmienia nasze życie w los”[1].
Od porządkowania notesu mężczyzna w sile wieku zaczyna swą podróż wstecz. To prawda, że dziedziną tej powieści jest przeszłość, czas wspomnień i pamięci, czas zastygły, nieodwracalny, powód melancholii. Myli się jednak ten, kto potraktuje ową sytuację jedynie jako gest rozrachunkowy, krytyczne spojrzenie na niewykorzystane szanse, popełnione błędy i żal za zmarnowaną młodością. Nie. To nade wszystko próba odpowiedzi na pytanie „kim jestem teraz dzięki Innym?” oraz opowieść o tym, że nasze życie zależy w dużej mierze od tego, jak objawią nam się w nim Inni ludzie i jakimi słowami wyjawią nam świat. Bo „do jakiej prawdy prowadzi nas widzenie siebie tylko poprzez siebie?”[s. 238].
Dowody na istnienie
Ci Inni: ludzie bliscy i ci dalecy. Matka, ukochana Maria, szewc Mateja, z którym narrator grywał w pokera, krawiec Radzikowski, u którego uczył się fachu, Romeo i Stanisław – tamtejsi czeladnicy, jakaś sekretarka, kierownik budowy Joachim Steiner, pani Dora, ojciec Józia... Spotkania niespodziewane, przypadkowe, przelotne, planowane, upragnione i te zrodzone z konieczności codziennych obowiązków. Zapamiętane i zapomniane.
Jeden zwykły notes, a tyle znaczeń. Pamiętnik: „wiarygodny zapis życia”[s. 131]. Pewnik, prawda, aksjomat: „jedyne stałe miejsce na świecie, na jakie było mnie stać”[s.131]. Źródło tożsamości: „przecież zawdzięczasz mu aż tyle, że możesz powiedzieć do siebie ja”[s. 227]. Skarbnica wiedzy: „ten notes więcej wie o twoim życiu niż ty o nim wiesz”[s. 227], „Zresztą czy moje postanowienie zrobienia w nim porządku nie wynikało również z tego, że zacząłem w nim poszukiwać mojego życia? Prawdopodobnie nie mógłbym go już nigdzie odnaleźć poza tym notesem”[s. 225-226]. Potwierdzenie swego istnienia: „Chyba, żebym go spalił. Taka myśl też mnie nawiedzała. Lecz czy nie byłoby to równoznaczne z unieważnieniem siebie?”[s.149].
I wreszcie to, co najbardziej istotne dla odbioru tej powieści: „To nic, że to bezładna zbieranina imion, nazwisk, adresów, telefonów, ale jedynie z nich możesz ułożyć swój los, a tylko los nadaje kształt istnieniu człowieka, tylko los nas potwierdza”[s. 227].
Życie i los
To ważne rozróżnienie w prozie Myśliwskiego. Życie – coś nijakiego, rozmytego, nieokreślonego, bez właściwości i kształtu. I los, w który człowiek może uformować dane mu życie. „Życie jest bowiem zaledwie materiałem na los, podobnie jak materiał na garnitur.” [s. 227]
„Kto wie zresztą, czy bezkształtność nie jest naszym znamieniem, jako że zatopieni w coraz bardziej przygniatającym świecie, pozbywamy się dobrowolnie własnego ja. Lub odwrotnie, uciekamy od własnego ja, z którym, przyznaję, nie tak łatwo żyć. Sądzimy, że w tej bezkształtności ukryjemy się przed czyhającym na nas od urodzenia do śmierci wyrokiem rozpaczy”[s. 133]
I tak staje się człowiek – przez cały czas. Nie ustaje akt stworzenia. Nadaje sobie kształt, ustanawia i potwierdza siebie, dopóki spotyka Innych. „Nieraz próbuję tego dociec, jestem czy nie jestem. Tylko że sam dla siebie człowiek nie jest żadnym świadectwem. Musi zawsze ktoś drugi poświadczyć[2]” – powie bohater „Traktatu o łuskaniu fasoli”.
Nie, to nie jest książka o grzebaniu w przeszłości. To książka o człowieku , który ma odwagę spojrzeć wstecz, by dostrzec w swoim życiu los, który ma odwagę „zdobyć się na siebie”[por. s. 165]. Czy z tej kruchej i niepewnej materii utkał siebie, czy odnalazł porządek w owej bezkształtnej plątaninie zbiegów okoliczności, przypadków, pourywanych i niedokończonych wątków i złudzeń? Czy odnalazł coś pewnego w niestałości i chaosie?
Wątpię, więc jestem
Kto zna prozę Myśliwskiego, ten wie, że mało w niej stwierdzeń pewnych. Nie ma tu jednoznacznych definicji, mocnych argumentów, stałych poglądów, imperatywów. Tu raczej wszystko płynie, jest chwiejne, niepewne i nieoczywiste. „Wiem, że nic nie wiem” – to jedyny pewnik, jaki wyłania się z jego książek. Także w „Ostatnim rozdaniu” narrator niemal wszystko podaje w wątpliwość. Podważa ogólniki. Rozbraja świętości i wielkie prawdy. Rzuca na nie inne światło. Wkomponowuje je w pytania i tryb przypuszczający. Zawsze jest więc jakieś „ale”, „lecz”, jakieś: „kto wie, jednak...”, „tylko czy...”, „zresztą czy...”, „czy jednak...”, „nie można jednak wykluczyć, że...”.
„Nie znoszę, gdy jakakolwiek oczywistość zmusza mnie, bym bez zastrzeżeń w nią uwierzył”[s. 293]
Taka postawa nie bierze się jednak ani z przekory, ani z nihilizmu, ani z rozpaczy, ani też z zadufania. To raczej przeświadczenie, że wobec tego, co nieodkryte możemy stanąć jedynie ze swoją niepewnością.
Bohaterowie Myśliwskiego odważnie patrzą w dalekie przestrzenie i nawet, jeśli niczego tam nie dostrzegają, to owa pustka jest dla nich czymś lepszym niż cztery ściany pewności. W tym stanie nieustannego poszukiwania porządku i sensu świat wciąż jest niewyczerpanym źródłem odkryć i zdumień. Nie można pozwolić na akceptację ostatecznych odpowiedzi i otoczyć się bezpieczną prawdą. Lepiej ostrożnie kroczyć po omacku i ufać. Tyko wówczas można stanąć przed Wielką Tajemnicą.
Zastanawia się narrator „Ostatniego rozdania”: „Czas pusty i pełny. Do jakiego czasu mógłbym na przykład zaliczyć moje terminowanie u krawca Radzikowskiego? Krawcem nie zostałem, a czy czegoś się nauczyłem, nie wydaje mi się. Cały czas tylko prułem to, co ludzie przynosili do przeróbek”[s. 201].
Nie, to nie był czas stracony. Sztuką bywa także prucie, nie tylko szycie. To prucie pozwala zajrzeć pod podszewkę.
Opowieść o stworzeniu
Nie jesteśmy gotowi, ostatecznie ukształtowani i zastygli. Wciąż zmieniamy życie w los, wciąż porządkujemy wszystko dookoła. Niedopięci na ostatni guzik, wyłaniamy się z bezładu, zaznaczamy swoje istnienie w świecie, który nas pochłania. Każdego dnia spotykamy tych Innych. Możemy ich wysłuchać, pozwolić by opowiedzieli nam świat lub też „widzieć go tylko poprzez siebie”. A przeszłość to nie tylko zastygła skamielina, lecz także ślady spotkań odciśnięte w materii naszych dusz. W materii, którą możemy pruć albo cerować. Możemy przejść bezmyślnie i obojętnie wobec podarowanego nam czasu lub spróbować dostrzec w nim opowieść.
Tak. „Ostatnie rozdanie” to wyjątkowo trudna powieść. Ale po uważnej lekturze wyłoni się z niej kilka jasnych myśli. Pięknych myśli.
Wiesław Myśliwski, „Ostatnie rozdanie”, wyd. Znak, Kraków 2013.
*cytaty pochodzą z książki (Wiesław Myśliwski, jw.), numery w nawiasach kwadratowych odsyłają do jej stron.
[1] - Wiesław Myśliwski, "Traktat o łuskaniu fasoli", wyd. Znak, wyd. drugie, Kraków 2010, s. 60.
[2] - jw., s. 80.
wydawnictwo: Znak
okładka: twarda z obwolutą
ilość stron: 448
moja ocena: 6/6
skąd: egzemplarz własny. Ukochany.
okładka: twarda z obwolutą
ilość stron: 448
moja ocena: 6/6
skąd: egzemplarz własny. Ukochany.
[Nie chciałam tego pisać, bo nie lubię traktować moich czytelników jak imbecyli, ale wobec różnych wydarzeń związanych z prawami autorskimi napiszę: Podtytuły zastosowane w niniejszej recenzji są świadomą i celową aluzją do następujących dzieł literackich: 1) Ryszard Kapuściński "Ten Inny" 2) Hanna Krall "Dowody na istnienie", 3) Wasilij Grossman "Życie i los". Autorem cytatu "Wątpię, więc jestem" jest św. Augustyn].
To jeden z najwspanialszych Sylwestrów w moim życiu.
*
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, kochani! Dziękuję, że byliście ze mną przez cały ten czas.
Pięknie zaczęłaś Nowy Rok! Z przytupem! Czy trafimy jeszcze na takie książki w ciągu roku? Co ten Myśliwski w sobie ma... Piękniej od ciebie to już nikt nie napisze:)))
OdpowiedzUsuńI życzę pomyślności od siego do siego roku:)
Tak - w końcu nadszedł właściwy czas na ten tekst - po blisko trzech miesiącach, dwa dni przed Nowym Rokiem postanowiłam, że muszę go opublikować jeszcze w grudniu. Przyszedł w moim życiu taki czas, że musiałam uciec w pisanie, żeby trochę uciec od siebie.
UsuńWiem, że czekają na mnie piękne książki - i jeszcze wciąż niepoznany Myśliwski.
Dziękuję.
Dla Ciebie także - wszelkiego dobra! :*
Piękny tekst. U mnie Myśliwski już ponad 4 lata stoi na półce i czeka, ech...
OdpowiedzUsuńW końcu nadejdzie ten czas - i będzie z pewnością wspaniałym czasem! Życzę, aby jak najszybciej.
UsuńDziękuję!
Oleńko cudowna recenzja! Warto było czekać, cieszę się, że znalazłaś słowa na opisanie tej książki, pamiętam jakie obawy Tobą targały, że nie znajdziesz dobrych słów. Obawy były bezpodstawne! Wyszło świetnie.
OdpowiedzUsuńGratuluję pięknego Sylwestra, oby cały rok był wspaniały :*
Pozdrowienia dla Męża i całej Rodziny :))
Dziękuję, Kasiu.
UsuńNaprawdę wiele znaczą dla mnie Twoje słowa - bo wiem, że czujesz Myśliwskiego jak mało kto. Długo czekałam na tę recenzję, ale czasami lepiej poczekać.
Uściski noworoczne także dla Ciebie - od męża też ;)
dziękuję Kochanie, to dla mnie wielki komplement, nie wiem czy zasługuję. A ze słowami i recenzjami często lepiej poczekać. Jak Anna Jantar śpiewała: nim coś powiesz, zmilcz :)
UsuńDziękuję i ja :))
:)
Usuńzasługujesz.
Tak, Anna Jantar miała rację. Piękna jest ta piosenka.
Myśliwski jest na mojej liście obowiązkowej na właśnie zaczęty rok:)
OdpowiedzUsuńAgato, życzę Ci tego! Mam nadzieję, że wrażenia z lektur będą piękne.
UsuńPozdrawiam!!! :)
świetna recenzja :) czytałam jak na razie tylko Nagi sad Myśliwskiego, ale byłam pod ogromnym wrażeniem i w najbliższych planach mam Traktat o łuskaniu fasoli, który już czeka na półce na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńCytat, który widnieje w nagłówku Twojego bloga, pochodzi właśnie z "Traktatu o łuskaniu fasoli".
Usuń"Nagi sad" akurat wciąż przede mną, ale na szczęście na mojej półce.
Dziękuję i pozdrawiam! :)
Łał ale recenzja, rzeczywiście książka zrobiła na Tobie wrażenie :) Ja jeszcze nic nie czytałam tego autora muszę to chyba szybko zmienić !
OdpowiedzUsuńClary, dziękuję!
UsuńNie wiem dlaczego dopiero teraz zauważyłam Twój komentarz - chyba kombinowałam coś z moderacją.
Zmień - warto czytać Myśliwskiego. Naprawdę WARTO.
Pozdrawiam!!!! :)
Mam książkę, ale po przeczytaniu Twojej recenzji Olu cóż ja będę mogła napisać o książce.
OdpowiedzUsuńMoja Droga,
Usuńnapiszesz to, co czujesz - swoimi słowami, prostymi, po prostu - nie musi być takie rozbudowane i uczone i megaskomplikowane, ale szczere.
Pisz o tym, jak spotykasz się z czymś niezwykłym - ot!
Uściski :* :)
Marzę o tej książce! Pięknie o niej napisałaś.
OdpowiedzUsuńWięc życzę spełnienia marzeń! :-)
UsuńDziękuję!!!
Pięknie ubrałaś w słowa swoje wrażenia. Lektura jeszcze przede mną, ale naturalnie - cieszę się jak na spotkanie z czymś ważnym:)
OdpowiedzUsuńA Ty pięknie to ujęłaś: "cieszę się na spotkanie z czymś ważnym"!
UsuńPozdrowienia serdeczne, dziękuję! :)